Ostatnio mam problem z produkcjami Netflixa, albo bardziej duży rozstrzał. Z jednej strony filmy bardzo dobre jak Proces Siódemki z Chicago, Diabeł wcielony czy Może pora z tym skończyć. Z drugiej uderza nas taką która pomimo kapitalnej obsady jest… wyśmianiem inteligencji widza, że aż odechciewa się wchodzić na tą platformę, ale nie o tym filmie, bo Elegia dla bidoków należy do tej pierwszej grupy.
Mimo że na początku mnie odrzucił, co szczerze było ciężki, bo po pierwsze Ron Howard który jest cenionym reżyserem. Po drugie obsada, szczerze mam słabość do Amy Adams i uwielbiam wiele jej kreacji, ale to Dleen Close znana ze świetnej roli w Żonie kradnie tutaj show. Ale właśnie zacząłem już chwalić, a napisałem że początek był odrzucający i niestety nie obyło się tam bez licznych łopatologizmów. Niestety w przeciągu pierwszych kilkunastu minut czułem się jakby ktoś chciał mi sprzedać zawiłe relację, okoliczności historii i cały świat przedstawiony w jednym zdaniu powtarzanym wielokrotnie.
Na szczęście film po tym zwalnia, historia rozkłada się na dwie główne linie czasowe które się przeplatają w dość prosty lecz zrozumiały sposób. Wydarzenie z przeszłości, a potem skok w przeszłość i historia która doprowadziła do tego. Jednak czyje że nie dotknąłem sedna tego filmu którym jest ukazanie wpływu wychowania na późniejsze decyzje życiowe. Film stara się pokazać jak zepsute dzieciństwo wpływa na zepsute życie dorosłe, jak problemy z wieku dziecięcego ciągną się za bohaterami latami. Plus jak ważna jest w tym rodzina, która czasem potrafi człowieka jeszcze bardziej pogłębić w bez nadziei, a czasem wyrwać z tej sytuacji, a przy tym jest tym co nas kształtuje i ma wpływ na całe nasze późniejsze życie.
I tu dochodzimy do jednego z punktów filmu z którym się nie zgadzam, ale z drugiej strony takie uczucie ma w nas wywołać film. Jedną z myśli przewodnich jest to że wytłumaczeniem do złego podejścia do wychowania dzieci jest to że samemu miało się źle w tej materii. I tak jak na starcie tego akapitu zaznaczyłem nie zgadzam się z nim totalnie to film w ciekawy sposób to komunikuje. Nie ma tu pokazania dosłownego „to jest złe”, ale bardziej coś typu nie powinno się tak dziać, ale spróbuj zrozumieć czemu tak jest. I tak w sumie nie napisałem nic o tym filmie, a opisałem cały ten film i tak tutaj był mój zamysł. Mamy świetne aktorstwo, mamy ciężką historię, ale też fragmenty na rozładowanie emocji, mamy ciekawe spojrzenie na amerykańskie społeczeństwo oraz świetny klimat.
I na sam koniec wrócę się do tytuł tego filmu który wydaje się śmieszny , a ma dużo sensu. Film na drugim planie podejmuje tematykę różnic społecznych w USA, swoistego wyrywania się z biedy i tego „lepszego życia” które może okazać się nie tym czego oczekiwaliśmy. I to działa w dwie strony, elity studiujące na dobrych uczelniach śmiejące się z rodzinnych stron chłopaka z poza miasta. I w drugą gdy wraca do miejsc dzieciństwa jest postrzegany inaczej przez ludzi z którymi na dobrą sprawę się wychował. I tu w sumie muszę się przyznać że celowo ominąłem temat uzależnienia od narkotyków z prostej przyczyny, tak naprawdę można byłoby tam wstawić wszystko, alkohol, hazard, pracoholizm, wszystko co w nadmiarze niszczy relacje, ale właśnie nie to jest celem samego filmu. Nie ukazanie uzależnienia, a jego wpływu na bliskich których kochamy, ale gdy uzależnienie wymknie się spod kontroli to o tym zapominamy i to jest dopiero straszne.
I jest kilka elementów do których byłbym w stanie się przyczepić, poza wspomnianym początkiem, relacja głównego bohatera z jego dziewczyną która go bezgranicznie wspiera jest prostolinijna żeby nie powiedzieć naiwna. Wspominając głównego bohatera to tak jak większość obsady bym pochwalił tak tutaj mam dość mieszane odczucia, szczególnie dotycząc teraźniejszości. To samo można stwierdzić o warstwie wizualnej co mnie osobiście bardzo zdziwiło, gdzie wydarzenia z przeszłości są nagrane w świetny i klimatyczny sposób tak te w czasach obecnych odstawały od tego. Mimo to myślę że jest to wartościowa produkcją z wielu względów, a właśnie dzięki temu jak łączy wiele trudnych tematów, a mimo wszystko nie czuje się że któryś został pominięty, a przy tym film jest bardzo przystępny.
7/10