W tym roku obejrzałem dwa filmy o byciu twórcą internetowym i oba są bardzo niestandardowymi dziełami. I tak jak jeszcze Mainstream Gii Copolii zaczynał się w miarę normalnie, a potem odlatywał tak Influencer… od początku nie daje pozoru „normalnego filmu”
Opowiada historię chłopaka który od 10 lat próbuję wybić się na nagrywaniu różnego typu materiałów w internecie, jednak to nie wychodzi. Zarzucany jest mu brak ciekawej osobowości, lecz wszystko co nasz główny bohater robi to zrzuca na innych. Chęć stania się popularnym w pewnym momencie przeradza się obsesję i tu zaczyna się główna akcja naszego filmu. Sama historia rozgrywa się tak naprawdę na przestrzeni jednego dnia gdy postanawia że zrobi coś więcej, przekroczy granice o których wcześniej nie myślał.
Po tytule i pierwszych minutach filmu można stwierdzić ze film opowiada o social mediach, lecz myślę że jest to tylko narzędzie i sam przekaz jest bardziej uniwersalny niż stwierdzenie że pogoń za sławą jest niebezpieczna. Bo tak jest to prawda czysta pogoń za sławą którą widzimy w wykonaniu głównego bohatera jest czymś co prowadzi go do końca, jednak film na innych przykładach chce nam pokazać że to tylko wierzchołek góry lodowej. Mamy tu w bardzo prześmiewczy sposób pokazane zachowania ludzie których cel jest taki sam, ale sposób dojścia jest inny, bo jak inaczej mamy określić osobę której wielką sławę przynosi to że publicznie mówi że nie chce tej sławy. Film w zgrabny sposób ukazuje jak działania z pozoru niewinne prowadzą do lawiny skutków które w teorii nie były zamierzone, a tak naprawdę dobrze zaplanowane.
Jednak czuję że poszedłem w nadinterpretacje, a wróćmy do meritum filmu, a bardziej tego jak został „nakręcony”. I biorę to słowo w cudzysłów nie bez powodu, bo znaczna część filmu jest wzorowana na live z portali społecznościowych. Mamy widoczne komentarze, liczbę oglądających, czasem to rozszerza się do perspektywy kilku osób streamujących co swoją drogą jest świetnie wykorzystane do nadania kilku perspektyw w jednej scenie. Co swoją drogą jest ciekawe, bo przez to duża cześć filmu jest nagrana telefonem w pionie, a bardziej udaje taki sposób nagrania, co dla wielu jest nie do pomyślenia, a jednak tutaj nadaję głębie i wpasowuje się świetnie w opowiadaną historię.
Sam film świetnie bawi się gatunkami, bo jakby doszukiwać się dogłębnie to znajdziemy tu tak naprawdę wszystko. Od dramatu jednostki która poświęca swój czas żeby dojść do upragnionego celu, a mimo zaparcia i starań przez lata to nie wychodzi. Do końcówki czerpiącej z slasher. Przy czym cały film można byłoby określić thrillerem z elementami komediowymi. Cały film trzyma nas w napięciu pod tytułem, kiedy bohater przekroczy kolejną granicę, jak to zrobi i trzeba przyznać że wychodzi mu to świetnie. Z drugiej strony mamy co chwilę wstawki komediowe, a z drugiej strony film jest tak absurdalny że nie da się go brać na poważnie.
I to tak naprawdę może być główny zarzut dla jednych, a dla innych największy plus, bo to co nas głównie tu otacza to właśnie absurd. I osobiście stoję gdzieś po środku, bo z jednej historia na dobrą sprawę jest totalnie odrealniona, zachowania bohaterów są nielogiczne, a jednak daje to niesamowitą frajdę z oglądania. I można się czepiać ze wiele elementów jest tu niepotrzebnie przerysowanych, ale przy tym co z tego gdy film po ludzku dobrze się ogląda i chyba taki był zamiar twórców, kawał nietypowej rozrywki, który ma swoje mankamenty, ale przy tym jest niezwykle innowacyjny. Do tego w tym absurdzie potrafi przemycić tematy do rozmyślań.
7/10