Piotr Domalewski to reżyser dla mnie szczególny. „Cicha Noc” była jednym z tych filmów który pokazał mi że Polska kinematografia ma coś ciekawego do zaoferowania. Natomiast zeszłoroczne „Jak najdalej stąd” było pretekstem do napisania jednego z najważniejszych tekstów przez co film zapadł mi głęboko w pamięć. „Hiacynt” który niedawno miał premierę na Netflixie miała pierwsze pokazy na tegorocznych Nowych Horyzontach, gdzie zebrało niezłe opinie. Jednak daleko temu było do świetnego odbioru jaką miała „Cicha Noc”.
Historia opowiada o młodym milicjancie, Robercie, który wpada na trop mordercy osób homoseksualnych. Użycie przeze mnie PRLowskiego określenia funkcjonariuszy prawa nie jest przypadkowe, bo akcja rozgrywa się właśnie w tym okresie i to widać i to czuć. Mimo że sam urodziłem się kilka lat po zakończeniu PRLu to nietrudno mi rozpoznać charakterystyczny klimat tamtych lat. I jest to zdecydowanie bardziej mroczna odsłona idąca w klimaty Noir. Mamy tutaj dużo mroku dosłownego, bo większość akcji jest w godzinach nocnych. Jak i tego przenośnego, gdzie funkcjonariusze milicji są na czele.
Samo podejście do milicji jest tu bardzo ciekawe. Z jednej strony Robert, który chce piąć się w jej hierarchii, nieświadomy tego co mają za plecami. Z drugiej stronyz biegiem filmu dowiadujemy się coraz więcej o prawdziwych działaniach tej instytucji. Jednak sami jej funkcjonariusze nie są przedstawieni jako do szpiku kości złe jednostki. Są to ludzie z krwi i kości ze swoimi problemami, wadami i zaletami, czasem robiący źle żeby zapewnić bezpieczeństwo sobie, a czasem narażający się dla dobra ogółu.
Dwa główne wątki prowadzące fabułę na przed to osobista historia Roberta i śledztwo które prowadzi. Oczywiście, wydarzenia z jednej wypływają na drugą, jednak widać tu mały dysonans. Zacznę od w mojej opinii słabszego wątku, czyli śledztwa. Dostajemy tutaj kryminalistyczną sztampę i teoretycznie nie ma w tym nic złego, dobrze poprowadzona sztampa nie jest złą, jednak niektóre schematy są aż nazbyt widoczne. Natomiast wątek osobisty głównego bohatera sprawia że możemy go lepiej poznać i przeżyć z nim bardzo ważne wydarzenia dla jego życia. Jego rozterki pomiędzy milicja o której dowiaduje się nowych rzeczy, a nowym dla niego środowisku osób LGBT w które wchodzi nieufnie. Jednak podczas wchodzenia w nie poznaje przy okazji siebie.
Trzeba przyznać zę Pan Domalewski świetnie potrafi budować zagubionych bohaterów w historię których łatwo jest sie nam zaangażować. Z drugiej strony czuć że śledztwo jest trochę jakby doczepione i aż bije swoją oczywistością, a jeżeli bym się chciał czepiać to warstwa dźwiękowa po prostu boli. Jednak film potrafi zaangażować, a to według mnie tutaj najważniejsze i mimo że uważam że to najsłabszy film tego reżysera to dalej nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
7-/10