Trzy Tysiące Lat Tęsknoty – Recenzja

George Miller to reżyser o niesamowitej rozpiętości dzieł od „starych” Mad Max’ów po nowe wydanie tego filmu postapo do animacji „Happy Feat: Tupot Małych Stóp”. Tym razem bierze się za kino fantazy, które w zasadzie jest romansem, a do tej trzon obsady stanowi świetny duet Idrias Elba i Tilda Swinton.


Tak jak sugeruje już nam filmografia reżysera „Trzy Tysiące Lat Tęsknoty” to nietypowe dzieło. Ciężko je w ogóle zaklasyfikować, świat rzeczywisty miesza się z tym fantastycznym, duży tutaj aspekt stanowi też historia romantyczna. Jednak po kolei, akcję śledzimy z oczu bohaterki odgrywanej przez wcześniej wspomnianą Tildę Swinton. Mimo doskwierającej jej samotności sprawia wrażenie szczęśliwej, a podczas jednej z wypraw gdzie opisuje kulturę miejscowych zaczynają dziać się dziwne zjawiska. Widzi ona nieistniejące postacie, a potem przypadkowo wypuszcza dżinna z butelki, który chce spełnić jej trzy życzenia, żeby się uwolnić.


Jest to motyw znany od lat w kulturze, jednak film skupia się nieco na innym jego aspekcie. Same życzenia są tutaj najmniej ważne, a swoiste połączenie dżina z nimi. Fakt, że gdy je spełni w końcu będzie wolny, na co czekał tytułowe trzy tysiące lat. I większość akcji filmu to opowieści Dżinna o swojej przeszłości naprzemiennie z dialogami między dwójka bohaterów. Same historię przez ich krótką formę okazują się bardzo proste i zmierzają ku prostym wnioskom. Przez co nie są wartością samą w sobie, a jedynie pomagają budować przeszłość Dżinna. Natomiast sam dialog pomiędzy dwójką bywa stosunkowo nierówny, czasem dostajemy ciekawe wymiany argumentów, czasem niestety klepanie banałów, jakby to była największa prawda odkryta. Samo to motywem trochę przypomina, gdy z serii „Assassin’s Creed”.


Nieprzypadkowo dałem porównanie do gier komputerowych, bo to, co dzieje się pod kątem CGI to jakiś dramat. Rozumiem, że to nie jest najważniejsze, że na niektóre rzeczy można przymknąć oko i udawało się przez pierwsze minuty filmu. Niestety przez cały film efekty są tak złe, sztuczne, niepasujące do reszty dzieła. Trzeba przyznać ze film jako całość jest nagrany bardzo konsekwentnie, minimalistycznie, ale z zachowaniem klimatu. Jednak efekty komputerowe niszczą całe dobre wrażenie, a czasem sprawiają, że ciężko ten film traktować na poważnie.


Za co film należy zdecydowanie pochwalić to obsada, a w zasadzie wspominany już tutaj duet aktorski. Oboje są świetnie w swoich rolach co patrząc na ich kariery nie jest niespodzianką, jednak tworzą tutaj nie dość, że dość nietypowe postacie same w sobie to jeszcze dziwniejszy duet, a mimo to są w tym wiarygodni. Pozostawiają też duże pole do interpretacji dla widza, zarówno w kontekście ich przeszłości jak i odczytywania ich relacji. Dlatego też wspomniałem wcześniej o nierównym poziomie tego działa, bo pokazuje ono całą siłę w momentach zwolnienia, które daje widzowi moment samodzielnej interpretacji. Przy czym większość czasu zasypuje widza odpowiedziami na pytania, które sam zadał, przez co i aura niewiedzy jak i samotnego pola do interpretacji bardzo szybko opada. Żeby było ciekawiej w pewnym momencie włączają się filmowi moralizatorsko-tolerancyjne wnioski, które mimo ich oczywistej słuszności aż kapią od banału i nie pasują do reszty dzieła.


Niestety cały film wygląda jakby był mocno „szyty”, często z niepasujących do siebie części, przez co miesza motywy ciekawe z tymi mniej, a przy posiada CGI tak złe, że nie da się go od zobaczyć, a nawet bardzo dobry duet aktorski w głównych rolach tego nie ratuje.


5/10

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *