Twórczość del Toro jest niezwykle baśniowa. Od „Labiryntu Fauna” przez „Hobbita” po najnowszy „Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” gdzie mimo horrowości jest to zbiór baśniowych historii. Tym razem bierze się za jedną z największych baśni w historii i robi to w najbardziej baśniowy sposób.
Historię Pinokia, a na pewno motyw przewodni zna niemal każdy. Drewniana lalka ożywa i zachowuje się jak normalny chłopiec z tym, że w momencie, gdy kłamie wydłuża mu się nos. Jednak film zaczyna się dużo wcześniej. Twórca Pinokia, Geppetto jest cieślą i ma małego syna, który w jego oczach jest ideałem. Akcja dzieje się podczas drugiej wojny światowej we Włoszech. Niestety zdarza się tragedia, podczas bombardowania ginie wspomniany chłopak, a Geppetto obwinia się o jego śmierć. Popada w rozpacz, zaczyna pić i właśnie w stanie mocno wskazującym na spożycie tworzy lalkę na wzór swojego tragicznie zmarłego syna. Lalka magicznie ożywa, co powoduje niedowierzanie Geppetto, jednak o Pinokio dowiadują się niedługo po tym wszyscy.
Można powiedzieć, że akcja Pinokia odbywa się między trzema postaciami, które mają plany odnośnie niego. Jego twórca, a w zasadzie ojciec posyła go do szkoły i traktuje trochę jako zastępstwo dla swojego syna. Jednak ten nie zachowuje się po jego myśli i zaczyna występować w cyrku. Tutaj pojawia się Mangiafuoco, zarządca cyrku, który nakłania go do podpisania kontraktu, dzięki któremu zarabia krocie na występach Pinokia. Wyrusza on z nim w trasę po kraju, która jest przerwana przez nadchodzącą drugą wojnę, a w zasadzie powołanie drewnianego chłopca do wojska. Tamtejszy dowódca widzi duży potencjał w nim , a wszystko w rytm faszyzmu rodzącego się na terenach Włoch tamtych czasów. Każde z tym podejść do tytułowego bohatera skrajnie się różni, jak i odwrotnie co daje duże pole do interpretacji. Najciekawsza wydaje się pod tym kątem relacja z Geppetto. Z jednej strony bezgraniczna miłość do ojca, którego cały czas zawodzi, przez co On nie widzi w nim jego ukochanego idealnego syna, ale też darzy go uczuciem. Oczywiście wykreowane postacie są baśniowe są bardzo baśniowe, przez co mocno uproszczone, jednak ich relacje są pięknie nakreślone.
Baśniowość to w czym del Toro jest najlepszy i tutaj dostarcza tony tego. Animacja w technice poklatkowej w samym założeniu robi wrażenie, jednak tutaj doprowadzone jest niemal do perfekcji. Widać tutaj niesamowitą kreatywność twórców, ruch postaci, jest dopracowany do ostatniego szczegółu. Sama szczegółowość filmu też zapiera dech w piersi, widać, że spędzona masę pracy szlifując każdy detal. Do tego dostajemy świetnie wyglądające Włochy i składa się to na piękno tego filmu. Wizualnie jest to jedna z najpiękniejszych animacji w historii i jedna z najbardziej baśniowych baśni. Można powiedzieć wprost, że w tej wizji po prostu można się zakochać.
Del Toro w Pinokiu roztacza swoją magię w niesłychanych do tej pory proporcjach. Jedna z najlepiej wyglądających animacji, niesamowicie pomysłowa, a przy tym urocza w odbiorze. Można powiedzieć, że znana historia jednak zaserwowana w sposób niezwykły, który daje jej drug… kolejną, kolejną młodość, na którą jak najbardziej zasługuje.
8/10