Historia Emmetta Tilla to jedna z najgłośniejszych historii walki o prawa obywatelskie i istna ikona społeczności czarnoskórej w USA, jak i postać jego matki, na której skupia się ten film.


Samo ukazanie historii jest bardzo proste, poznajemy Emmetta i jego matkę tuż przed jego wyjazdem z domu do dalszej rodziny. Sama rozłąka z matką jest już mocno podkreślana, a scena, gdy ostatni raz widzą się przed wyjazdem. Jest nagrana bardzo sugestywnie, co naprowadzać nas na to, że jest to właśnie ich ostatnie spotkanie. Jednak sama historia jest na tyle powszechna, że taka decyzja jest raczej nie dziwna. Można powiedzieć z dużą pewnością, że większość widzów oglądających te dzieło będzie znała wydarzenia, które tutaj się staną. Późniejszy pobyt na farmie kuzynostwa, delikatne faux pas, jakiego dokonuje w sklepie, po brutalny odwet i finalne zabójstwo go przez białych miejscowych. I gdy to już mamy za sobą film przechodzi do najważniejszej części, czyli drogi do ukarania sprawców tej zbrodni, co ma rozlać się później na zmiany w prawie. Gdyż same wydarzenia to lata ’50 i delikatnie rzecz ujmując, w południowych stanach USA sytuacja osób czarnoskórych jest słaba.


I można powiedzieć ze to jest kluczem tego filmu, bo tak jak sama historia Emmetta i jego matki, walczącej o ukaranie sprawców jest ważna. Tak jest ona zaczątkiem debaty publicznej o prawach obywatela, o prawach osób czarnoskórych. Widać to właśnie w drugiej połowie filmu, gdy matka stoi przed ciężkimi wyborami, które są dla niej bolesne, jednak są bardzo ważne „dla sprawy”, o którą walczy. Historycznie ważne wydarzenie, jakim był pogrzeb Emmetta z otwartą trumną i zdjęcie jego ciała w gazecie jest tutaj oddane bardzo dokładnie i stanowi ten element kluczowy. Gdzie z historii rozpaczy, przechodzimy do walki o prawa. Jednak mimo to, druga połowa filmu nie jest pozbawiona emocji, jest ich dużo i na szczęście w większości przypadków nie są one wymuszone.


Sama historia niesie wystarczający bagaż emocjonalny dla wielu postaci, że ciężko zarzucić tutaj nieszczerość w ukazaniu nawet skrajnych emocji. Potęguje to sama prosta forma filmu, historia jest przedstawiona od początku do końca bez udziwnień, a z dużą skrupulatnością. Co może być zarówno wadą jak i zaletą, jednak dalej emocjom rezonować. Choć trzeba przyznać, że niektóre sceny są przeciągnięte lub zagrane nazbyt teatralnie, żeby wywołać te emocje. Na szczęście jest to rzadkość, choć obsada tego filmu bywa nierówna. Grająca główną rolę Danielle Deadwyler zdecydowanie się wyróżnia i mimo że momentami zdarza sie jej zagrać teatralnie to bardzo dobrze ogląda się ją na ekranie. Niestety reszta obsady nie dociąga do jej poziomu, a często skrajnie są zagrane aż nazbyt przerysowanie.


Co udało się za to dobrze ukazać to nastroje społeczne, jakie panowały w tamtym momencie w USA. Zarysowane na oczywistej kontrze, może nawet zbyt czarno-białej, co tutaj nabiera podwójnego sensu. Jednak tak, rodzenie się ruchów walk o prawa obywatelskie, kontra konserwatywnie starsi biali Panowie to niby tylko tło przedstawionej historii, jednak niezwykle ważne.


Film „Till” to na pewno nie jest przełomowe dzieło w kinematografii, a opowiedzenie w prosty sposób bardzo ważnej historii. Nie jest to film pozbawiony wad, jednak potrafi wywołać emocje, a jak na film, który zapowiadał sie na wtórną biografię jest zaskakująco naturalny.


6/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *