Filmy dokumentalne rzadko dostają większą dystrybucję kinową, szczególnie w erze VOD, gdzie takie filmy tam trafiają. Więc trzeba się cieszyć nawet z takich w kinach studyjnych, szczególnie że mający premierę na Millenium Docs Aginst Gravity film zdecydowanie warto obejrzeć.
Nazwa filmu może być lekko myląca, gdyż w większości film skupia się na samej pracy, a w zasadzie na podejściu różnych narodowości do niej. Oczywiście bardzo mocno gra tutaj kontrastem, ale jest też to swoista wartość tego filmu, ale także niezwykle charyzmatyczni bohaterowie. Poczynając od Amerykanina, który namawia do pracowania.. niemal bez przerwy, wyśmiewając przy tym europejskie podejście do brania urlopów. Z drugiej strony mamy Kuwejt, gdzie ludzie mają fikcyjne stanowiska pracy i przychodzą „pracować”, a w zasadzie nic nie robić w pracy, bo pieniążki z ropy się zgadzają.
Jednak film nie stygmatyzuje tylko narodowościowo, bo mamy przykłady różnic w tym samym kraju, dajmy na przykład Włochy. Postać ogrodnika, który żyje swoją pracą, nie mając nie ma nic po nią. Z drugiej strony bogata bohaterka, która poświęca swoje życie na hobby, nie musząc martwić się o finanse, a kończąc ten tryptyk na Włoskiej młodzieży. Która z uwagi na ogólny dobrobyt i niż demograficzny nie jest zainteresowana pracą, a ciągłą konsumpcją, która jest zapewniona im przez starsze pokolenia.
Co ważne film nie ocenia pokazywanych nam różnic, przedstawia je z ich wszystkimi wadami i zaletami, nawet za bardzo ich nie wskazując. Dużo pozostaje tu w niedopowiedzeniu, tak aby widz sam mógł ocenić. A o oceny bardzo tutaj łatwo, lecz nie wszystko jest czarno-białe. Często to, co z naszej perspektywy oceniamy jako potencjalnie dające szczęście i spokój, może prowadzić do depresji w niektórych przypadkach. Natomiast pozorny pracoholizm może być zajęciem marzeń. Przy tym jest też wątek najbardziej barwny, Amerykanina idącego w bardzo agresywny coaching, który z naszej perspektywy może być zabawny w swoim przegięciu. Do momentu, gdy nie zdamy sobie sprawy, że ludzie w niego wierzą, już nie mówiąc o samym bohaterze.
Oczywiście ciekawa jest perspektywa Polski, gdzie przyjmujemy nasze uśrednione podejście do pracy, jako „normalne”. Co interesujące to właśnie podejście środkowo-europejskie wydaje się najnudniejsze. Stojąc po środku ekstremów z Kuweitu i Koreii. Jednak dzięki naszej perspektywie te skrajności jeszcze bardziej wybrzmiewają. A mimo to bohaterowi zdają się nam bliscy, bo mimo że są to często osoby o skrajnych podejściach to naturalny sposób opowiedzenia o nich sprawia, że możemy ich zrozumieć.
Formalnie jest to bardzo typowy dokument, dużo tutaj narracji z offu, jednak na szczęście nie dominuje ona, a większość filmu stanowią rozmowy z postaciami przedstawiającymi dane podejście do pracy. Widać po raz kolejny duży naturalizm w tym, a przy tym podziwiam to jak bohaterowie otwierają się przed kamerami dokumentalistów, bo uzyskanie tego poziomu autentyczności jest niezwykle trudne i czasochłonne.
„Świat po pracy” to ciekawy przykład dokumentu, który zbiera różne podejścia do pracy, często bardzo skrajne i ukazuje je widzowi bez oceniania. Przedstawiając w naturalistyczny sposób wady i zalety, można mu zarzucać formalną nudę, jednak masa ciekawych bohaterów ciągnie ten film, który daje duże pole do dyskusji po seansie.
7/10