Moja Zbrodnia – Recenzja

François Ozon nie wytrzyma jak nie wypuści kolejnego filmu. Twórca hitowych „Ośmiu kobiet” przez ostatnie lata wypuszcza każdego roku film, a jedno z tych dzieł pozostaje dla mnie szczególne, bo „Lato ‘85” było pierwszą napisaną przez mnie tutaj recenzją.


Czy w metodzie Ozona jest sens? Ciężko stwierdzić, szczególnie że jego filmy nie trzymają równego poziomu, sam zakochałem się w „Lato ‘85”, ale odbiłem się od „Peter’a Von Kanta”. Tutaj na szczęście Ozon robi film, którym wraca do formy. Na pewno najluźniejszy od lat, najbardziej nastawiony na aspekt komediowy. Opowiada on historie dwójki młodych dziewczyn we Francji roku 1935. Mieszkają one razem, zalegają z czynszem kilka miesięcy, a to tylko najbardziej powierzchowny z ich problemów. Jedna próbuje zostać adwokatem, druga aktorką. Akcja zaczyna się, gdy próbująca dostać angaż w filmie Madeleine wraca z rozmowy z producentem, gdzie otrzymała intratną propozycję pieniężnie, acz niemoralną etycznie. Po odmowie doszło do próby gwałtu, ale bohaterce udało się uciec z tej sytuacji. Kilka godzin później do bohaterek przychodzi policja, ponieważ wspomniany producent został zamordowany, a Madeleine zostaje główną podejrzaną.


Z pomocą Pauline, wspomnianej koleżanki, aspirującej do bycia prawniczką próbują znaleźć linie obrony. W końcu opisują historie taką, jaką było, opierając obronę na ratowaniu cnoty przez bohaterkę i akcie obrony koniecznej. Widzimy świetną scenę rozprawy sądowej, gdzie każdy z bohaterów jest skrajny w swoich poglądach. Na tym streszczę opis fabuły, bo później dostajemy kilka niespodzianek, których poznanie może zepsuć frajdę z oglądania tego dzieła. Mimo to trzeba przyznać, że historia jest opowiedziana w sposób bardzo przemyślany i angażujący widza.


To, co pierwsze rzuca się w oczy to nietypowy styl wizualny tego dzieła. Trochę przypominający filmy z początku kina dźwiękowego, co swoją drogą jest ważnym motywem filmu. Trochę nawiązuje do kina francuskiego, ale przede wszystkim urzekła mnie jego plastyczność. Obrazki są niezwykle klimatyczne, widać prawdziwość scenografii, która właśnie niemal wprost są scenografiami, a nie prawdziwymi lokacjami, ale właśnie w tym tkwi ich urok. Do tego stroje z lat ’30 i cała charakterystyka miasta sprawiają, że film ma niepowtarzalny klimat.


„Moja Zbrodnia” to w dużej mierze kino detektywistyczne połączone z dramatem sądowym. I ten aspekt tego filmu wypada w nim najbardziej klasycznie. Tak jak wspomniałem wcześniej, historia jest angażująca, ma nawet kilka momentów zwrotnych, jednak raczej nie zaskoczą one uważnego widza. Co oczywiście nie jest minusem, choć też trzeba zaznaczyć, że nie jest to nazbyt zaskakujący film pod tym względem.


Co też może i jest plusem, bo zbytnie zagmatwanie fabuły mogłoby ująć aspektowi komediowemu, a on akurat jest cudowny. Nie zliczę ile razy sala kinowa wybuchła śmiechem. Humor jest często absurdalny, czasem banalny, a czasem dość wyszukany, w skrócie jest różnorodny i jest go dużo. A przy tym jest dobrze połączony z poważniejszymi wątkami jak małżeństwo ukochanego Madeleine z inną kobietą z powodu problemów finansowych. Temat ciężki, ale jest zaraz rozładowany sceną gdzie kanapka z szynką i świecące słońce uratowały Madeleine przed próbą samobójczą, co też pokazuje absurd tego humoru.


Nadia Tereszkiewicz, nazwisko znane z kilku ambitniejszych produkcji, tutaj wcielająca się w Madeleine jest po prostu genialna. Ściąga uwagę widza w niemal każdej scenie, w której się pojawia i to w ten pozytywny sposób. Pasuje wręcz idealnie do roli nieco naiwnej, ale bardzo utalentowanej aktorki, której chce się kibicować. Trochę w kontrze do niej stoi Pauline, postać graną przez Rebeccę Marder, także bardzo dobrze zagrana, choć dużo mniej ekspresywna postać. Która w dużej mierze bardziej przypomina ambicjami współczesną kobietę osadzoną w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Poza tym plejada aktorów, których znamy z Francuskiego kina jak Dany Boon.


François Ozon w swoim najnowszym dziele tworzy film, który jednocześnie jest piękną laurką dla starego Hollywood, bardzo zabawną komedią, a także niezwykle czułą opowiastką o ludziach. Oczywiście można mu zarzucić przewidywalność, czy brak głębszej złożoności, jednak są to prawie dwie godziny pięknej zabawy w kinie


7/10

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *