Animacje dla dorosłych rozgościły się w ostatnich latach dobrze w formie serialowej, to tam mamy wiele produkcji w tym nurcie, jednak oglądanie czegoś takiego w formie filmowej i to na dużym ekranie jest jednak rzadkością.
Jeszcze dziwniejszym jest fakt, że jest to hiszpańska produkcja. Poznajemy w niej obóz szkoleniowy misiów do walki. Ich wielkim wrogiem są jednorożce, z którymi niegdyś przegrały wojnę, przez co zostały wyrzucone z lepszej krainy. Obóz, jak i cały film łączy ze sobą masę sprzeczności, słodkie miśki i przytulaski, a z drugiej zabijanie wrogów i sroga musztra. W obozie skupiamy się na małym oddziale, który niedługo zostanie wysłany do walki w lesie, jednak przed tym lepiej go poznajemy. Dwie kluczowe postacie to bracia grający na kontrze, jeden przystojny, zwinny, z pozoru pewny siebie, a wewnątrz wprost przeciwnie. I drugi, grubiutki, niezdarny, acz bardzo pozytywnie podchodzący do życia.
Wyruszają oni w podróż, bracia, kilkoro innych rekrutów, ich lider oraz ksiądz. Szybko okazuje się, że las nie jest przyjaznym miejscem, a niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Im dalej, dosłownie w las tym zaczynają się większe tarcia, ale i zaczynają się dziać rzeczy niesłychane. Choć nie będę wchodził w szczegóły, bo mogę za dużo zepsuć. Co ciekawie buduje film to motywacje i dynamikę między bohaterami. Pierwszy z braci ma ogromne ambicje na bycie najlepszym z oddziału, jednak pozostaje mu rola tego dobrego co pcha go do niecnych czynów, nawet w stosunku do brata. Którego potrzebuje i zwraca się do niego o wsparcie w każdym momencie, ale także potrafi go ośmieszyć, jak przez chwilę poczuje się pewnie.
Jednak największą zaletą tej animacji jest jej humor i dualizm na poziomie którego się nie spodziewałem. Sama kreska animacji i jej wizualia są przegięcie słodkie i urocze, a z drugiej strony, krew leje się wszędzie, sceny są brutalne i to pod względem przemocy fizycznej i psychicznej. Jednak oczywiście w kontrze do słodkich obrazów ta pierwsza robi większe wrażenie, gdy podczas walki jednorożców z niedźwiedziami jest masa ofiar, często dość przypadkowa. Jednak same walki są bardzo ciekawie zrealizowane, fakt nie jest ich bardzo dużo, ale może dlatego każda kolejna jest ciekawym przyspieszeniem akcji. Natomiast humor wpasowuje się tutaj, często będąc bardzo dosadny i dosłowny, wulgarny i złośliwy. Przy tym sprawia wrażenie niezwykle przemyślanego, czy to pod kątem wywołania konkretnej reakcji u widza, czy posunięcia rozwoju bohatera.
Tak jak wspominałem o ciekawym stylu wizualnym, tak samo pod względem muzyki i ogólnie dźwięków film jest niezwykle charakterystyczny. Motywy muzyczne, jak i głosy bohaterów od razu zapadają w pamięć, a podczas trwania filmu nie raz pomagają budować nastrój sceny lub podbijać jej absurdalność. Sam absurd napędzany jest też dobrym tempem tego filmu, który jest momentami dość agresywnie zmontowany do swojej półtorej godzinnej formy, co jest w moim odbiorze plusem, bo nie czujemy wyczerpania tematem, ani przez chwilę.
Film o uroczych niedźwiadkach, które chcą zabić jednorożce to powinna być jedyna reklama tego filmu, który jest tak absurdalnie przegięty, że jest to, aż piękne. Wizualna słodycz miesza się tutaj z brutalnością w niezwykle kunsztowny sposób i może momentami film upraszcza, żeby wpasować się w narracje, jednak robi to z niezwykłą grają i wdziękiem.
7/10