Czy tytuły filmów mogą być click baitem? Jak widać mogą i to jeszcze jak, jak by to klasyk powiedział. Jednak film prezentowany w tegorocznym przeglądzie Un Certain Regard na festiwalu w Cannes to nie jest tylko proste hasełko, które ma przyciągnąć ludzi do kina.
Warto te dodać, że film wygrał w prezentowanej sekcji, co otworzyło mu drogę na inne festiwale, w tym „Nowe Horyzonty”, gdzie przy pełnej Sali ten film widziałem. Film, który zaczyna się już z wysokiego C, grupa trzech dziewczyn jedzie na wakacje na Grecką wysepkę z prostym planem dużej ilości imprez z alkoholem i elegancko mówiąc kontaktami fizycznymi z osobami płci przeciwnej. Widzimy przygotowanie na pierwszą imprezę, szybki montaż z niej, oraz bolesne skutki. Jednak, wakacje dopiero się zaczynają, a dziewczyny poznają chłopaków z pokoju obok i razem z nimi zaczynają imprezować, a ta impreza niemal nie ma końca i zahamowań.
Tyle można powiedzieć o fabule, choć oczywiście jest tam kilka zwrotów akcji i kluczowych momentów to tak naprawdę cały film to jedna impreza przechodząca w drugą, a krótkie momenty kaca służą tylko dialogom między bohaterami. Ważnym elementem popychającym historię jest chęć utraty dziedzictwa przez jedną z bohaterek. Jest to dla niej powód do wstydu i chce zrobić to jak najszybciej, a akurat tak się składa, że w poznanej ekipie jest chłopak, który jej się podoba.
Mimo to sam tytuł jest dość przekorny, bo tak jak temat utraty dziewictwa jest tutaj ważny, tak film to pełniejszy obraz nastolatków, którzy nie tylko chcą zabawić się na wakacjach. Jedni chcą przelotnych miłości, inni imprez zakrapianych alkoholem, a jeszcze inni znaleźć tam miłość. Natomiast film podchodzi do tego nie oceniając, ale ukazując całe ich spektrum i niby ciężko mówić o naturalizmie w ciągu imprez, jednak same są oddane w sposób efektowny, a mimo to realny. Jednak pomiędzy imprezowaniem dostajemy także szereg rozmów, jeden błahe, a inne naprawdę ciekawe, tak jak wątek studiów, na które nie wszystkie bohaterki się dostają. Widzimy ich reakcje, świętowanie, a w innym przypadku godzenie się z porażką, co jest kolejnym dowodem na pełne spektrum emocji tego filmu. Które łączy śmiech ze łzami, smutek z zabawą, wydarzenia przemocowe z odnalezieniem przypadkowej grupy ludzi, która staje się prawdziwymi przyjaciółmi.
Film nie raz potrafi zachwycić kadrami. Z jednej strony tymi szalonymi z imprez, pełne świateł, niemal epilepsjogennych, a z drugiej strony te spokojne, często przy basenie lub w pokoju przypominające trochę zdjęcia z „Aftersun”. Ten balans wpływa dobrze, nie tylko na wizualną sferę filmu, ale także, na tempo. Które jest mocno sinusoidalne, impreza to górka, brak imprezy to dół, lecz też ciekawie oglądać te momenty pomiędzy zjazdu, czy wzlotu bohaterów, które są często nieoczekiwane, a może nawet wymuszone, a wciąż bardzo naturalne i osadzone w rzeczywistości. Duża to też zasługa obsady, cała trójka dziewczyn jest cudowna, jednak to na barkach Mii McKenna-Bruce w dużej mierze opiera się to dzieło, które może być dla niej przepustką do dużej kariery.
„How To Have Sex” to opowieść o osobach wchodzących w dorosłość, poprzez wakacyjną imprezę pokazuje ich strachy, oczekiwania, marzenia, ale i ulotne przyjemności, a film ukazuje, że każdy ma prawo do zabawy, byle niecudzym kosztem,
7/10