Mało polskich produkcji Netflixa spotyka się z tak ciepłym przyjęciem, jak „1670”, które od dnia premiery budzi ogromne zainteresowane wśród widzów, co jest jak najbardziej zasłużone.
Tak, jest to jeden z najciekawszych, jak nie najciekawszy polski serial wyprodukowany przez tę platformę. Serial komediowy, który przenosi nas do tytułowego 1670 roku i od startu daje nam w twarz humorem kojarzonym z serialu „The Office”. Tak możemy, czytać w większości recenzji i ja przychylam się do tych słów, oczywiście nie jest to tak dosłowne, ale jeżeli mówimy o humorze w tym serialu to zdecydowanie dużo czerpię z wspomnianego amerykańskiego serialu.
Jednak o czym dokładniej jest sam serial? O wsi zarządzanej przez Jana Pawła Adamczewskiego, a w zasadzie połowie wsi.. mniejszej połowie, bo drugą zajmuje jego sąsiad, a tak naprawdę największy rywal. Poznajemy rodzinę Adamczewskich, w której skład wchodzą wspomniany Jan Paweł, jego żona, oraz trójka dzieci. Każdy z członków rodziny jest na swój sposób skrajnością. Jan Paweł to odpowiednik Michaela Scott’a z „The Office” przeniesionego na polskie warunki w ową epokę. Jednak rodzina ta to nie jedyni bohaterowie serialu, gdzie inni członkowie wioski mają ważne role, jak i postacie przyjezdne. Wyróżnia się na pewno pomocnik kowala, który nawiązuje relację z córką Jana Pawła, pomimo różnic klasowych i obok dążenia głównego bohatera do bycia najpopularniejszym Polakiem, który nosi imię Jan Paweł to drugi główny wątek serialu.
Jednak tak jak w wielu sitcomach każdy odcinek opowiada inną historię, a tylko pojedyncze elementy spajają ją we wspólną całość. I tak mamy jeden odcinek gdzie starszy syn przywozi swoją narzeczoną, która pochodzi z miasta, co jest wielkim zaskoczeniem dla rodziny. Mamy odcinek o ekologii w 1670 roku czy o teatrze obwoźnym. Często odcinki tematycznie nawiązują do bieżących wydarzeń robiąc to pod płaszczykiem epoki i tak marsz innowierców jest odpowiednikiem marszu równości.
Jednak to, co liczy się najbardziej w tego typu serialach to humor i na szczęście mogę napisać, że jest to jeden z największych plusów tego serialu. Powiedzenie, że serial jest zabawny to jest banał, ale tak to prawda, jednak poziom kreatywności wynosi to na wyższy poziom. Sama różnorodność w tym aspekcie jest ogromna. Duża części humoru opiera się na diametralnych różnicach, między bohaterami i ich niezrozumieniu, które często jest absurdalne, przy czym serial świetnie i bardzo świadomie gra absurdem. Tutaj też widać, że pierwsza połowa serialu i druga miała innych reżyserów i osobiście przy tej drugiej humor osobiście bardziej mi pasował, lecz już pierwszy odcinek wskazuje nam, z czym mamy do czynienia.
Kolejnym wielkim atutem serialu jest obsada, Bartłomiej Topa w głównej roli jest nadspodziewanie świetny jako szlachecki Michael Scott. Jednak to Martyna Byczkowska w roli jego córki to największe odkrycie tego serialu i absolutnie fantastyczna rola, a także Michał Sikorski i Michał Balicki wcielający się w jej braci są świetni. A dużo tutaj też świetnych mniejszy ról jak Marek Pyś czy Bartosz Gelner tworzą często świetne tło tej historii.
„1670” pod względem czysto rozrywkowym to jeden z najlepszych polskich seriali, jakie widziałem w ogóle, cudowny i niezwykle kreatywny humor i świetna obsada tworzą niezwykłą mieszankę. A przy tym serial wygląda bardzo dobrze i dba o każdy szczegół i nie zdziwię się jak za kilka miesięcy będę chciał wrócić do niego, zęby odkryć go na nowo, co jest niezbitym dowodem jego jakości.
8/10