Bardzo powolnymi krokami zamykamy sezon nagród, gdzie nowy film Nikolaja Arcela był brany pod uwagę w rozważaniach jako solidny kandydat reprezentujący kino europejskie. Finalnie okazało się, że nie znalazł się nawet w nominacjach Oscarowych, a najważniejsza statuetkę, którą dostał to Europejska Nagroda Filmowa dla Madsa Mikkelsena grającego w tym filmie główną rolę.


Można powiedzieć, że jest to dość spory zawód, szczególnie że film został dość ciepło przyjęty na festiwalu w Wenecji, gdzie debiutował. Jednak późniejsza cała promocja skupiała się niemal wokół wspomnianego Madsa Mikkelsena, który wciela się w duńskiego weterana wojennego, który chce założyć osadę. Jest XVIII wiek, a Danii bardzo zależy na rozwoju rolnictwa i dzięki temu przyciągnięciu osadników z innych państw europejskich. Główny bohater, Ludwig wpada na pomysł użycia wrzosowisk do hodowli ziemniaków, które w tym czasie bardzo szybko zyskują na znaczeniu. Jednak jest to plan niemal niemożliwy i bardzo ciężki fizycznie. Mimo to Ludvig buduje osadę i stara się hodować ziemniaki przy pomocy zaufanych ludzi, co bardzo nie na rękę miejscowemu arystokracie.


I to właśnie na konflikcie między tą dwójką rozgrywa się film, mający kilka punktów zaczepnych, gdyż arystokrata rości sobie prawa do tych ziem, ponadto dla Ludviga pracuje para, która uciekła od niego. Jednak najważniejszym punktem jest początek romansu Ludviga z narzeczoną arystokraty, która nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jednak swoista wojna między mężczyznami długo nie jest wypowiedziana wprost, a jest to swoiste rzucanie sobie kłód pod nogi, aż do finalnej eskalacji konfliktu.


Tyle, żeby za dużo nie zdradzać o fabule, w której bardzo ciekawie łączą się wątki poboczne z główną osią fabuły. Mamy historie pracy służących arystokraty, która ucieka do Ludviga, pomagając mu w rozwoju osady, jednak chcących tak naprawdę uciec, jak najdalej. W pewnym momencie Ludvig zatrudnia do pomocy plemię włączęgów co jest nielegalne, finalnie zostaje z nim jedna mała dziewczynka, wobec której początkowo czuje niechęć. Jednak przeradza się to w relację ojcowską. A gdzieś pomiędzy dostajemy wątki miłosne, gdzie Ludvig niebędący nigdy w związku staje w pewnym momencie między dwoma kobietami. I nie koniecznie może wybierać, ale jest to sytuacja, gdzie musi zdecydować się czy kierować się sercem, czy rozumem.


Jednak mimo wszystko głównym motywem filmu jest klasizm. Ludvig, który jest tytułowym bękartem musiał przejść bardzo ciężką drogę do pozycji, która jest i tak niska, dlatego podejmuje się ryzykownej decyzji założenia osady. Z drugiej strony arystokrata, który kolokwialnie mówiąc dostał wszystko na talerzu, a coraz bardziej obawia się, że wszystko straci, czując coraz większe zagrożenie w Ludvigu. Są to zdecydowanie postacie zbudowane na kontrze. Arystokrata, jako cynik, pewny siebie, a w środku bojący się wszystkiego i zasłaniający się swoimi ludźmi. Z drugiej strony na zewnątrz twardy Ludvig, który potrafi finalnie okazać swoją delikatniejszą stronę, mimo że nie zawsze mu to dobrze wychodzi. Co swoją drogą jest rozegrane bardzo dobrze aktorsko, zarówno Mads Mikkelsen, jak i mniej znany Simon Bennebjerg są świetni w swoich rolach.


Nie jestem ekspertem ani od rolnictwa, ani od realiów Danii w XVIII wieku, ale trzeba przyznać, że film świetnie tworzy pozory oddania tych realiów. Świetnie widać to właśnie na kontrze uprzywilejowanych ludzi i osób ciężko pracujących. Arystokraci z przesadną zamożnością marnują jedzenie i zachowują się absurdalnie, gdy rolnicy pracują w podłych warunkach niemal walcząc o życie. Świetnie oddana jest sama Dania, jest bardzo mroźnie i nieprzyjemne, a przy tym te rozległe wrzosowiska mają swój urok, a budowle bogatych potrafią robić wrażenie. W temacie naturalizmu warto też pochwalić nieliczne, acz świetnie zrealizowane sceny walk, gdzie każde zabójstwo ma swoją wartość, a widz czuje zagrożenie. Tak samo, gdy dostajemy sceny tortur, gdzie arystokracja znęca się nad osobom, które są im niewygodne w sposób, aż momentami bolesny w oglądaniu.


„Bękart” to bardzo dobrze zrealizowane kino historyczne, oczywiście jest zagrane na znanych nam nutach i zbudowane z oczywistych archetypów. Mimo to potrafi zaangażować widza, czy to dzięki swojemu naturalizmowi, czy świetnemu aktorstwo, a może po prostu tym, że historia po prostu jest ciekawa i godna poznania.


7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *