Nick Cave to zdecydowanie jedna z najciekawszych postaci w historii muzyki, uwieczniony między innymi w „Niebie nad Berlinem” Wima Wendersa Australijczyk miał długą drogę do tego punktu, a najbardziej burzliwym jej etapem był zespół „The Birthday Party”.
I to właśnie o tym zespole opowiada dokument, w którym obserwujemy losy zespołu od samego jego założenia, aż po koniec, co jak się okazuje nie było bardzo długim, lecz na pewno intensywnym czasem. Jednak nie uprzedzając faktów film zabiera nas do Australii przełomu lat ’70 i ’80 ubiegłego wieku, gdzie grupa młodych chłopaków zakłada kapele punkową. Był to wtedy gatunek muzyki świecący duże sukcesu, szczególnie na wyspach Brytyjskich skąd ekipa Nicka Cave czerpała wzorce.
Mimo to o samym nurcie punk jest tutaj niewiele, można powiedzieć, ze jego pojmowanie nie wychodzi poza zespół, który na początku lat ’80 zdobył w Australii małą popularność. Na fali której postanowili wyjechać do Londynu, gdzie ich losy nie były łatwe. Nie mając kontaktów ani rozpoznawalności tam, mają ciągłe problemy z utrzymaniem się, które są potęgowane przez problemy z narkotykami. Które same w sobie są też tematem tego filmu, zaczynając od używki czysto rekreacyjnej. Przez ucieczkę od ponurej rzeczywistości, po naprawdę ponury koniec, który swoją drogą nie jest tak oczywisty jak można było się spodziewać, jednak sam wpływ narkotyków na twórczość i życie członków zespołu był ogromny.
Zespół z czasem odniósł mniejszy sukces w wielkiej Brytanii, jednak wrócił do Australii, gdzie ich koncerty zbierały ogromne grupy fanów. Co było nie lada zaskoczeniem, a ich koncerty były niezwykle intensywne i ekspresywne. Jest to kolejny ważny temat tego filmu. O wartościach artystycznych muzyki zespołu można dyskutować, jednak trzeba im oddać, że koncerty to było coś innego. Wydarzenia brutalne, odrzucające, a przy tym ekscytujące, pełne skrajnych emocji. Było to widowisko niepowtarzalne, które jest oddana na materiałach archiwalnych, które tak samo mogą budzić skrajne emocje. Jednak trzeba przyznać, jest to punk, a same w sobie są ciekawym polem do dyskusji, na przykład jak kreacja na scenie może wpływać na odbiór muzyki, czy jakie są granice bezpieczeństwa na koncertach. Również tematy kreatywności, wypalenia, czy schematyczności są podejmowane przez dokument.
Który formalnie jest bardzo dobrze zrealizowanym dokumentem. Można zwrócić uwagę na to, że widać fakt niezbyt wielu materiałów archiwalnych. Co trochę nie dziwi zważywszy, że przez większości filmu mówimy o scenie undergroundowej w latach ’80. Jednak te braki zostały wypełnione bardzo ciekawymi wizualizacjami, które pasują do ogólnego klimatu filmu. Większość nagrań jest widocznie dotknięta zębem czasu, często nagrana w średniej jakości, co pasuje do zespołu. Sam Nick Cave kojarzy mi się z czarno-białych obrazów w stylu wczesnego Jima Jarmusa i film dobrze celuje, charakteryzując nawet nowe materiały nagrane z muzykami, tak aby nie odstawały wizualnie.
Film przedstawia w bardzo ciekawy sposób zespół, który był niezwykle ważny dla historii muzyki punk na świecie, ich krótką, acz niezwykle intensywną historię. Z wieloma pobocznymi tematami, które jednak były bardoz ważne dla kształtowania zespołu, z którego dziś chyba niesłusznie pamiętamy Nicka Cave.
7/10