Francja ma długą historię kina o zbuntowanych młodych ludziach, a idealnym przykładem takiego dzieła z ostatnich lat są „Nędznicy”. I nie wspominam tego filmu przypadkiem, bo ma wiele podobieństw do filmu „Athena”.
Sam film to w swojej konstrukcji jednocześnie dzieło bardzo proste, jak i nietypowe. Oglądamy tutaj historię jednego dnia, w którym rozgrywają się bardzo tragiczne wydarzenia. Najpierw jeden z członków radykalnej grupy młodzieży zostaje zabity przez policjanta co wywołuje falę protestów. Obserwujemy je z perspektywy jego braci, którzy stają jakby na czele i naprzeciwko rebelii. Zbudowani są oni na zasadzie kontry, ale o tym później. Od samego początku mamy żywą akcję, napad na komisariat, pościg, walki młodzieży z policją. Mimo że są momenty zwolnienia akcji, jednak można powiedzieć, że od samego początku do końca dużo się dzieje.
Akcja przedstawiona jest w bardzo ciekawy sposób, co jest ważne skoro stanowi tak duży element filmu. Widać niesamowitą dbałość o szczegóły, jeżeli chodzi o kręcenie, kadry są przemyślane, często zaskakująco długi, ale przy tym dynamiczne. Dużo tutaj jest gry światłem, wystrzały fajerwerków, którymi jest ostrzeliwana policja, pożary, efekty wystrzałów. Mimo natłoku takich wydarzeń to oddane jest to z taką precyzją, że każdy ma sens i robi wrażenie na widzu. Tak samo, jak prezentowana tutaj brutalność, choć to może zły dobór słów. Co może nie jest akurat dobrym doborem słów, bo jest przedstawiona w sposób niezwykle naturalistyczny. Dzięki temu każdy taki akt przemocy powoduje reakcje u widza, która często może być dyskomfortem. Przy czym warto zaznaczyć, że samej przemocy bardzo dużo.
Jednak wróćmy do głównych bohaterów tego spektaklu grozy. Karim i Abdel po śmierci ich brata staja jakby po dwóch stronach barykady. Abdel próbuje współpracować z policją, żeby spróbować powstrzymać rozlew krwi. Natomiast dla Karima jedynym rozwiązaniem jest walka. Przez cały film widzimy jak ich postawy potrafią się zmieniać, jednak jest to bardzo subtelne. Widać także jak bohaterowie odbierają świat, Karim, który nie może pogodzić się ze stratą sieje destrukcje, a Abdel próbuje odbudowywać to co było zniszczone. Jest to metafora prosta, ale też niezwykle skuteczna. Warto znznaczyć, że dla Samiego Slimane wcielającego się w Karima była to debitancka rola, natomiast Dali Benssalah wcielający się w Abdela wystąpił w kilku większych produkcjach, lecz zawsze to były mocno trzecioplanowe role.
Ciekawym aspektem tego działa są dylematy moralne, jakie podejmuje. Od samych zamieszek spowodowanych przez przemoc policjanta i ich sensowności. Szczególnie gdy później dostajemy sygnały, że to była próba wrobienia policji i czy wtedy swoiste mszczenie się na nich jest dalej sensowne. Samo podejście do zemsty jest tu ważnym aspektem filmu, gdzie można powiedzieć ze pokazywane są wady każdego podejścia i takiego pełnego pochopnych decyzji i takiego zbyt wycofanego bez angażowania się. Przy czym film podejmuje też ważne społecznie tematy i umiejscowanie go na blokowisku wypełnionym przez imigrantów nie jest przypadkowe.
„Athena” to niesamowicie nakręcone dzieło, które jednocześnie przyciąga i odrzuca akcją, którą przedstawia. Brutalność, naturalizm, trudne relacje i dramaty życiowe, jest tutaj tego pełno i tu nie tylko poste frazesy, a elementy, na które sprawiają, że ten film potrafi wywoływać skrajne emocje.
7/10