Kino już wielokrotnie wykorzystywało motyw zabawy czasem, a w tym przypadku mieszania wspomnień z wydarzeniami z teraźniejszości, jednak mało jest filmów, które robią to tak sprytnie i pomysłowo, a zarazem z pełnią uczuć.
„Pięć Diabłów” to historia dziewczynki obdarzonej niesamowitym węchem, potrafi ona wyczuwać rzeczy z niesamowitą dokładnością. Widzimy to już na początku, gdy okrywa woń kawy w notatniku, który kiedyś był nią zalany. Potrafi też rozpoznawać ludzi po zapachu co jest ważniejsze dla tej historii. Zachowuje wspomnienia zapachu ludzi w słoiczkach, dzięki czemu potrafi wracać do ich wspomnień. Sama zdolność, jakże ważna dla fabuły, jest tylko punktem jej wyjścia, bo jest to film o relacjach. Do domu jej rodziców wraca siostra jej ojca. Rodzina jest początkowo średnio zadowolona z jej obecności i wraz z trwaniem akcji odkrywamy zaszłości sprzed lat, a że bohaterowie nie mieli kontaktu ponad 10 lat w ich życiu wiele się zmieniło. Jej rodzice to przykładne, ba według niektórych nudne małżeństwo zamieszkujące małe miasteczko w górach. Pojawienie się siostry burzy rutynę, w którą się znajdują.
Ciężko mówić o tym filmie bez zdradzania za dużo, jednak ważne jest to jak film stawia ważne kwestie. Pojawiają się tematy związków jednopłciowych, ich odbioru przez małe społeczności, chęci wyrwania się z niej. Jednak co ważne film przedstawia te kwestie bez oceniania, bez stawiania się po żadnej ze stron, można powiedzieć neutralnie. Przy czym dzięki wspomnieniom, wiele razy stawia pytania co byłoby gdyby, jak decyzje bohaterów mogły zmienić ich przyszłość. Co ciekawe i niezwykle słusznie nie raz w filmie słyszymy „nie wiem, bo to niezwykle ludzki, że nie znamy odpowiedzi na ważne pytania i nie wiem, czy decyzje które dokonaliśmy były słuszne. Widzimy tylko to zdarzyło się, a nie to, co mogłoby się wydarzyć, a przy tym ukazuje przypadkowość życia, gdy najważniejsze rzeczy mogą być kwestią z pozory nic nie znaczącego wyboru.
Na świetny odbiór uczuć ukazywanych w filmie ma wpływ wiele czynników, jednak jednym z najważniejszych jest cudowna obsada. Adèle Exarchopoulos tworzy jedne z najkompletniej szych obrazów kobiety w nowoczesnym kinie. Matka, żona, obiekt pożądania, łączy to wszystko w jednym, tworząc postać na pozór pozbawioną uczuć, a jednak ich pełną. Ostatnie słowa pasują świetnie do postaci stworzonej przez siostrę jej męża, czyli Swala Emati, dla której to tak naprawdę pierwsza duża rola. Łączy tutaj ciężką sztukę niemal niewidzialnego aktorstwa z masą uczuć, które ukazuje podczas tego filmu. No i oczywiście Sally Dramé, o podobnym doświadczeniu filmowym, dwunastolakta, niesamowicie naturalna, a przy tym bardzo ekscentryczna, co wpsuje się świetnie w naturalną dziecięcą ciekawość.
Ważnym elementem historii jest miasteczko, od najprostszego i kolokwialnego „ludzie gadają”, gdy w domu bohaterów pojawia się nowa osoba. Przez to, jak tereny tworzą naturalne tło do historii. Jezioro wykorzystane w wielu scenach, czy piękne góry, który są metaforycznym murem, za którym bohaterowie są osadzeni.
W filmie „Pięć Diabłów” nie raz można się zagubić, czy to odkrywanie wspomnieć, czy to relacji między bohaterami nie jest proste do odkrycia od razu. Jednak każde odnalezienie się jest tego warte, wtedy film odkrywa emocje, a potęgują je niezapomniane widoki i równie piękna muzyka.
7+/10