Po hicie Netflixowego „Stranger Things” miasteczo Salem stało się jedną z najsłynniejszych lokacji w świecie horrorów. Tym razem wracamy tam w filmie, który zapełniony jest twarzami z seriali Netflixa.


Może zapełniony to przesada, ale główną rolę gra znany z głównej roli w „Sex Education” Asa Butterfield oraz znana z wcześniej wspomnianego „Stranger Things” Natalia Dyer. Są oni rodzeństwem we wspomnianym Salem, które samotnie wychowuje matka. Mają jeszcze najmłodszego brata, który cały czas sprawia problemy. Podczas spaceru bracia wdają się w bójkę z rówieśnikami, przez co w domu panuje napięta atmosfera. Najmłodszy z braci przynosi do domu nóż, który znalazł w ruinach, z których brat go wyciągał. Podczas czyszczenia sprzętu okazuje się, że widnieje na nim zaproszenie do gry, po którego wypowiedzeniu chłopak zostaje opętany.


W tym momencie film z rodzinnej komedii coming out of age zmierza w bardziej niepokojące tereny, ale to powoli, bo starsze rodzeństwo ze znajomymi chce iść na imprezę. Jednak muszą zostawić brata w domu, który zachowuje się coraz dziwniej i zamawia ich do dziwnej gry, podczas której opętanie przechodzi na starszego brata. Chłopaki zostają w domu, a najstarsza z rodzeństwa ze znajomymi idą na imprezę, która jest dość typowym przedstawienie domówki z amerykańskiego kino, mimo że skromnie i w plenerze. Wtedy zaczyna się morderczy szał starszego z braci, który jeden po drugim łapie ofiary.


Schemat jest niesamowicie prosty, poznajemy bohaterów w luźnych sytuacjach codziennych, potem zaczynamy się z nimi zżywać i gdy to się stanie to dochodzi do masakry. Tutaj działa to połowicznie, bo sama komediowo-familijna część jest w porządku to postacie są tu bardzo słabo zbudowane. Do tego stopnia, że gdy mamy potencjalne ich zagrożenie w części horrorowo-slasherowej to nie czujemy zagrożenia. A sama część horrorowa oczywiście posiada ciekawy motyw ze zmianą osoby opętanej, jednak poza tym jest naprawdę nijaka, a czasem nawet tandetna. Wiele efektów daje wrażenia tanich, a niektóre po prostu tandetnych, a co chyba najgorsze film mimo długości siedemdziesieciupięciu minut potrafi nudzić gubiąc uwagę widza. Szczególnie właśnie w tej teoretycznie bardziej elektryzującej widza drugiej połowie, której nie pomaga też przewidywalność, bo tak naprawdę początek filmu mówi nam wprost zakończenie.


Może aktorzy ratują to show? Trochę tak, choć nie do końca. Z jednej strony ról całego rodzeństwa są zagrane bardzo dobrze, szczególnie starszy brat stojący w centrum uwagi daje radę jednocześnie przed i po opętaniu. Tylko co z dobrych ról jak postacie, w które się wcielają są zbiorem dwóch-trzech cech, przez co ich walka o przeżycie nie jest angażująca. Do tego dochodzi cały „wątek opętującego”, czynnika zła w tym świecie, który jest tak nudny i nijaki, że aż to po części podziwiam.


Pierwsza moja myśl po obejrzeniu tego filmu to jakby ktoś zrobił sobie maraton horrorów A24 i poprosił amatorów, żeby zrobić podobny film, ale tak w tydzień najlepiej. Jest to sztampa, która średnio dowozi i jedyne co ją broni to znane nam twarze aktorów, którzy nawet nie mieli szansy się popisać.


4/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *