Ira Sachs to reżyser, którego filmy przewijały się na wielu światowych festiwalach od Sundance przez Berlin do Cannes, mimo to nigdy nie zdobyły one dużej popularności. Szczególnie w Polsce, gdzie mało kto zna to nazwisko, mimomimo że filmy te gościły na festiwalu w Warszawie czy Nowych Horyzontach.


I tam polską premierę miał film „Przejścia”, który obecnie możemy oglądać w kinach, dzięki dystrybucji Gutek Films. Opowiada o historii nietypowego trójkąta miłosnego. Na początku poznajemy Tomasa w tej roli Franz Rogowski, który jest reżyserem filmowym. Po burzliwych zdjęciach na imprezie je kończącej jest ze swoim partnerem Martinem w tej roli Ben Whisaw. Nie jest on w nastroju na imprezę, którą szybko opuszcza. Wcześniej jednak pociesza graną Adèle Exarchopoulos Agathe, która rozstała się tego wieczora. Ta postanawia kontynuować imprezę z Tomasem, która przenosi się w pewnym momencie do sypialni, gdzie dochodzi do stosunku między tą dwójką.


Następna scena może być dla wielu widzów nieco szokująca, gdy Tomas wraca do domu i opowiada partnerowi jak skończył się jego wieczór, nie szczędząc emocji przy opisie stosunku. Widać, że od lat żyją w otwartym związku, jednak to sytuacja przerasta Martina, który opuszcza dom, ale to Tomas po czasie wyprowadza się do nowej partnerki. Resztę filmu można przyrównać do przeciągania liny, którą jest Tomas. Jednak w rzeczy samej to on sam podróżuje między wieloletnim partnerem a nową dziewczyną. Dynamika ta jest dość szybka, jednak przez wydarzenia, które dzieją się na ekranie wydaje się to być naturalne, nigdy nie czułem przegięcia lub robienia czegoś na siłę.


Film w tym całym trójkącie uczuć podejmuje wiele niejednoznacznych tematów. Niechciana ciąża, aborcja, różnica wieku w związku, a gdzieś w tle bardzo ważny jest wątek spełnienia zawodowego, a swoistej stabilności życia. I oczywiście, można tutaj zarzucić, że w tej dziewiędziesięcio minutowej formie żaden z tych tematów nie dostaje wystarczająco czasu na rozwinięcie. Jednak są one w dużej mierze przystankami w historii, która opowiada o bohaterach, bo to nie same problemy są kluczem, tylko trójka bohaterów i ich relacje. A te rozegrane są świetnie, a między bohaterami widać prawdziwą chemię. Wielka w tym zasługa wcześniej wymienionej obsady, gdzie każdy z bohaterów ma odmienną ekspresję i często stawia ich się na kontrze. Dodając do tego bardzo dobrze rozpisane dialogi rozmów są rozegrane po mistrzowsku.


Bardzo doceniam, gdy miasto, w którym rozgrywa się akcja filmu jest ciekawie ukazane, do tego stopnia, że staje się bohaterem filmu i tak jest w tym przypadku. Paryż w tym filmie jest piękny i niezwykle klimatyczny. Fakt może to być momentami przeintelektualizowane, ale czuć tutaj, że to miasto artystów, najlepszym przykładem jest ulubiony bar bohaterów. Miejsce, gdzie spotykają się młodzi i piękni, czasem bardzo pretensjonalni Paryżanie, jednak nie pasuje to do żadnego innego miejsca tak bardzo, jak do tego miasta. A samo miasto wygląda świetnie w kamerze, szczególnie gdy zwiedzamy je razem z jeżdżącym na rowerze Tomasem.


„Przejścia” to film o ludziach, którzy siebie kochają i ranią na zmianę, a przy tym jest to niezwykle ludzkie kino, które ma w sobie niezwykły urok, mimo że opowiada o pretensjonalnych bohaterach. Nie brzmi to jakby miało się kleić, to działa jako całość i zanurzyć się w tym słodko-gorzkim świecie.


7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *