Jakby ktoś mi powiedział, że film akcji, gdzie Jason Statham gra główną rolę był dla mnie jednym z największych pozytywnych zaskoczeń początku roku to bym nie uwierzył, a jednak.
Choć jak się spojrzy na nazwisko reżysera to zaskoczenia już nie ma tak ogromnego. Mimo że David Ayer zrobił dużo przeciętnych filmów to on stał za pierwszym sukcesem „Szybkich i Wściekłych”, za ciekawymi „Bogami Ulicy” oraz „Furią”. Mimo to zrobił też fatalny „Legion Samobójców”, na szczęście tutaj sinusoida jego kariery otarła się o jej górne rejestry.
Film opowiada historię pszczelarza, tak dosłownie, jak i w przenośni, choć ta alegoria jest akurat mocno na siłę. W tej roli wspomniany Jason Statham, który jest emerytowanym członkiem grupy specjalnej, która była nazwana pszczelarzami. Mają oni utrzymać porządek wewnątrz służb specjalnych. Jednak zanim to poznajemy jeszcze pszczelarz jest na emeryturze i zajmuje się pszczołami. Kobieta, u której spędza swoją emeryturę została oszukana telefonicznie, przez co ukradziono jej wszystkie pieniądze, włącznie z ponad dwoma milionami fundacji, którą nadzorowała. W wyniku tego popełnia samobójstwo, a my zaczynamy obserwować dwie ścieżki zemsty.
Pierwszą podąża oczywiście pszczelarz, który dociera dzięki kontaktom do siedzimy firmy, która okradła kobietę. Zabija kilku pracowników ochrony i dosłownie pali budynek. Natomiast córka kobiety pracująca w FBI zaczyna oficjalne śledztwo i niesamowitym cudem ma lepsze wyniki w kilka dni niż całe biuro w przeciągu dwu ostatnich lat. Obie te drogi prowadzą do punktu wspólnego, spalona siedziba firmy oszukującej ludzi jest powiązana z wielką korporacją, która finansowała kampanię wyborczą obecnej prezydent.
Grubo co nie?, jednak spokojnie, w gruncie rzeczy film ten to opowieść o personalnej zemście i to personalne emocje są ważniejsze od wielkiej polityki. Którzy jest tu wisienką na torcie i dodaje bardzo dobry wątek poboczny syna pani prezydent, który uchodzi tutaj za „głównego złego”, będąc wspominanym szefem wielkiej korporacji okradającej ludzi. Sama postać jest ciekawie poprowadzona, jako młody prezes spółki technologicznej, który dorobił się w krótkim czasie, jednak skrywa więcej pod spodem im bardziej brniemy w wątki rodzinno-polityczne.
Mimo to powiedzmy sobie szczerze, nie przyszliśmy oglądać filmu akcji z Stathamen dla fabuły czy politycznych intryg, a dla akcji. Która została zrealizowana bardzo dobrze. Walki są ciekawe, kreatywne, różnorodne, a przy tym niezwykle czytelne. Oczywiście mamy głupotki typu, przeciwnicy pszczelarza atakują go jeden po drugim, a nie na raz, a niektóre efekty specjalne bywają gorsze. Jednak jako całość batalistyczna część wypada bardzo dobrze, szczególnie w scenach walki wręcz, gdzie czuć każde z uderzeń.
Film jest niemal skrojony pod Stathama i jest w tej roli naprawdę przekonywujący, co raczej nie było trudne, ale wiele raz naprawdę zabawny i w odpowiednich momentach, czujemy emocjonalność, która prowadzi go do zemsty. Duży też plus za role po tej ciemnej stronie, zarówno Jeremy Irons, jak i Joshua Hutcherson są świetni w swojej inności, pięknie kontrując się nawzajem. Co też jest źródłem humoru, który jest bardzo aktualny i potrafi dla przykładu wyśmiać NFT i kryptowaluty.
„Pszczelarz” to trochę kino akcji o emerytowanych bohaterach, a dokładniej o wracającym z emerytury. I jest to naprawdę dobre kino akcji, które oczywiście nie jest bez gatunkowych problemów, lecz nadrabia to świetnymi scenami akcji i bohaterami, którzy są jacyś i aż chce się śledzić ich poczynania.
6/10