Dawno nie miałem takich odczuć po zakończeniu seansu, coś na pograniczy radości i spełnienia z małą nutką smutku i zazdrości.
Film Święta Frances to debiut reżyserski Alex Thompson który wypadł w mojej opinii kapitalnie. Film jest tak pełen sprzeczności że na pozór to nie mogło się udać. Świadome podejście do aborcji, edukacja seksualna podczas wychowania, ale z drugiej strony antynatalizm i ukazanie religii jako drogi ucieczki. Sprzeczności w tym filmie na dobrą sprawę znajduje się na każdym kroku, ale tak naprawdę stanowią one o sile tego filmu. Zamiast słowa „sprzeczności” można użyć zwrotu „podejście do tematu z różnych perspektyw”, brzmi już lepiej? Według mnie tak i w dużej mierze film na tym zyskuje. Film w stoi po stronie bardziej progresywnego podejścia do spraw takich jak aborcja czy ogólnie seksualności człowieka. Z drugiej strony jednak pokazuje że druga strona to nie jest banda oszołomów którzy nie myślą tylko tacy sami ludzie którzy zostali wychowani inaczej lub mają inne przejścia.
Główna oś narracji to historia 34 letniej Bridget która jest niezadowolona z życia, nie ma partnera i nie znosi dzieci, a mimo to zatrudnia się jako opiekunka dla dziecka. I mimo ze cały film skupia się na niej i jej podopiecznej to potrafi przy okazji opowiedzieć kilka naprawdę ciekawych pomniejszych historii. Duża część z nich opiera się właśnie na tych sprzecznościach, która jest jak walka ze stereotypami. Przy tym często mamy zetarcia różnych punktów widzenia na ważne lub mniej ważne kwestie społeczne. Często robiąc to w bardzo ciepły i pogodny sposób jak podczas matki głównej bohaterki o to kiedy doczeka się wnuków, dostaje ona antynatalistyczną odpowiedź która nie ma na celu dopiec drugiej stronie tylko pokazać swoją perspektywę.
I cały czas tu wspominam o ciężkich kwestiach społecznych, a to nawet nie jest wszystko co ten film porusza, ale nie jest to istotne przy tym całym cieple jakie płynie z tego filmu. Film po prostu jest w stanie wywołać szczery uśmiech na widzu i to za sprawą dobrze przemyślanych żartów które w piękny sposób potrafi rozładować napięcie. Jednak myślę że w większym stopni dzięki kapitalnej obsadzie i postaciom które kreują. O każdym z bohaterów można powiedzieć że jest zagubiony, że chciałby od życia trochę więcej, jednak mimo wszystko wie że to co jest naprawdę ok. I nie sposób tu nie wspomnieć o niesamowitym duecie niania-podopieczna, tytułowa Frances to mała dziewczynka (wiek przedszkolny jeżeli się nie mylę) jest po prostu cudowna i uważam że jest to najlepsza rola dziecięca od Florida Project. Ten naturalizm, ukazywanie emocji, lekkość z jaką prezentuje się na ekranie to po prostu złoto. Z drugiej strony świetna Kelly O’Sullivan która idealnie wciela w postać o której bardzo łątwo wytknąć błędy, ale też mocna zrozumieć, bo w głębi wiemy dlaczego tak robi. A w mojej opinni najlepiej podsumował ją Adi Nowak w Day Offie „Jestem połączeniem tego, co ma wyjebane na wszystko. I tego, któremu jednak trochę zależy”
I tu najczęściej następuje element w którym zaczynam się czepiać, ale jest to jeden z tych filmów gdzie byłoby to trochę szukanie na siłę. I nie zrozumcie mnie źle nie uważam to za film idealny, ale jeżeli coś negatywnego się tu trafi zanika to pod masą rzeczy pozytywnych. A jakbym miał czegoś na serio szukać to to że pierwsza część filmu nie jest tak dobra jak reszta, ale rozumiem też że trzeba było zbudować fundament na którym będzie opierać się reszta.
Przyznaje otwarcie zakochałem się w tym filmie, dosłownie wszystko mi tutaj gra, Osobiście jestem wielkim fanem Florida Project i ten film ma według mnie bardzo podobny vibe. Mimo że dotyka innych tematów ma dużo części wspólnych. Więc jeżeli chcecie mieć po prostu przyjemny i lekki seans, a przy tym poznać prawdziwe ludzie problemy to tą i wiele więcej sprzeczności otrzymacie oglądając film Święta Frances.
9/10