Przyznam szczerze ostatnio miałem okres oglądania w zdecydowanej większości ciężkiego kina i w końcu przyszedł moment na oderwanie się od tego. Także po Poleceniu mojego przyjaciela udałem się na Bałkany, a konkretnie HBO GO żeby zażyć trochę Serbsko-Chorwackiego klimatu.
Ciężko na poważnie oceniać co Ja tu zobaczyłem. Pierwsze skojarzenia idą w rejony filmów tak złych że aż śmiesznych. Jednak nie jest to do końca takie proste, ponieważ uważam że była to świadoma decyzja. Film też jest na swój sposób w tym unikalny, łącząc bardzo prosty humor z licznymi nawiązaniami kulturowymi. Bo poza oczywistym „Walking Dead” mamy wiele mrugnięć do fanów kina i nie tylko. Widać że bliski sercom twórców byli Jim Jarmush i bracia Cohen, a nawiązania do nich wysypują się jak z rękawa. I to właśnie w Jarmushowe „Tylko kochankowie przeżyją” czy najnowsze jego dzieło „Truposze nie umierają” wywarły duży wpływ na wygląd tego wygląd tego filmu.
Jednak nie tylko nawiązanie do innych dzieł kultury tutaj rządzą, bo osadzenie tego filmu w klimatach i historii Bałkan jest bardzo mocne. I relacje Serbia Chorwacja są tutaj pięknie przerysowane, ale przy tym wpisują się świetnie w wydźwięk samego filmu. Wiele drobnych żartów zrozumieją tylko osoby dobrze znające historię Bałkan, jednak są to bardziej smaczki dla dociekliwego widza, a osoba nie będąca historycznym orłem zrozumie z kontekstu o co tutaj chodzi. Ba można powiedzieć więcej, bo mimo że film jest jednoznacznie rozrywkowy to może kogoś skłonić do zainteresowania się historią relacji Serbia-Chorwacja.
Ale o czym jest sam film? Tak jak wspomniałem pierwsze skojarzenia z „Walking Dead” są logiczne, bo jesteśmy na początku zarazy zombie. Dołączamy do grupy przypadkowo poznanych bohaterów z których każda jest dosłownie z innego świata. Bohaterowie Ci starają się wyjść cało z tej sytuacji co prowadzi do masy nieracjonalnych sytuacji, co tylko potęguje humor jaki prezentuje to dzieło. I właśnie humor jest dla mnie jednym z elementów, ba głównym elementem dla którego warto obejrzeć ten film. Od totalnie abstrakcyjnych żartów, do komedii opierającej się na znajomości historii i popkultury do czarnego humoru. Jest to dosłownie kocioł do którego wrzucono wszystko , zmieszano i otrzymaliśmy coś czego mało kto raczej się spodziewał, jednak myślę że w tym pozytywnym słowa znaczeniu.
Na początku wspomniałem o tym że film wydaj się zły, że aż dobry ale tak świadomie i widać to szczególnie po warstwie wizualnej. Efekty specjalne, praca kamery, wszystko zalatuje kinem klasy B, a zarazem właśnie widać było że nie było to przypadkowe, a był to kolejny element który składa się na abstrakcyjność tego dzieła.
I szczerze powiedziawszy ciężko mi ten film podsumować, coś na granicy pop-kulturalnej papki z abstrakcyjną komedią, a przy tym trzeba przyznać jedno, a to wszystko świadomie użyte. Film ten sprawia niesamowitą frajdę z oglądania i można powiedzieć że teraz w dobie pandemii robi jeszcze większe wrażenie, bo kwestie epidemiologiczne zostały tu przedstawione w równie ciekawy sposób, ale mimo to uważam że film bez tego się broni.
6/10