Pamiętacie legendarny tekst „to ja idę do pokoju obejrzeć jakiś Irański dramat, taki coś, co lubię”, po wielu latach posuchy w końcu może wrócić do łask, bo nowy film Ali Abbasi’ego to dobre Irańskie kino.


Może trochę przesadziłem, mimo wszystko Asghar Farhadi potrafi raz na jakiś czas coś ciekawego dostarczyć, a jego „Bohater” z zeszłego roku to był kawał niezłego kina, tak Irańskie kino ostatnio złapało lekką zadyszkę. Do tego wcześniej wspomniany Farhadi walczy z zarzutami o plagiat przez co część widzów bojkotuje jego filmy, także nie jest tam dobrze. I wtedy Ali Abbasi wchodzi cały na biało z nowym filmem. Świetne przyjęcie na zeszłorocznym festiwalu w Cannes ze statuetką dla aktorki pierwszoplanowej w pakiecie i swoją drogą trochę dziwi mnie brak nominacji do Oscara jako film międzynarodowy.


Jednak czym jest ten święty pająk, otóż jest to historia dziennikarki Irańskiej, która przyjeżdża zrobić materiał o seryjnym mordercy. Od początku ważnym aspektem jest ukazanie tego jak traktowane są kobiety w Iranie, gdzie na start nie chcą jej zameldować w hotelu, bo przyjechała bez mężczyzny. I jako osoba wrażliwa społecznie jest mi przykro z tego powodu, a jako hotelarzowi jest mi jeszcze bardziej przykro, że takie jednostki hańbią mój piękny zawód. Jednak akcja zaczyna się wcześniej, widzimy ją z perspektywy prostytutki, która jeździ z kolejnymi klientami, zażywa substancję „znieczulające” i finalne zostaje zamordowana przez jednego z klientów. Jest to ruch bardzo odważny i ciekawy, bo mamy wrażenie przez pierwsze minuty, że to ona będzie główną bohaterką filmu, przecież nie może teraz umrzeć na początku filmu, a jednak. Jest to dziewiąta ofiara mordercy, którego celem jest „oczyszczenie ulic miasta”. Zabija swoje cele z zimną krwią, a opinia publiczna ma odnośnie do tego mieszane uczucia, ale z czasem zyskuje on duże grono zwolenników, a śledztwo głównej bohaterki jest utrudniane przez opieszałość policji, której zabójca jest po części na rękę.


Tak, policja jest skorumpowana i zamiast pomagać w rozwiązaniu sprawy utrudnia, a nasza bohaterka brnie przez masę przeszkód. Sam aspekt śledztwa jest przedstawiony bardzo poprawnie i angażująco, jednak prawdziwa siła filmu tkwi w dramatach pojedynczych jednostek. Na dobrą sprawę dziennikarka rozwiązująca sprawę, jak i zabójca mają takie samo nastawienie, gdyż niemal po trupach idą do celu. W jednym przypadku niemal dosłownie, jednak ten cel jest odmienny, tak naprawdę przeciwny. Oboje mają jednak wątpliwości co do swojej drogi i świetnie uwydatniają te sceny gdzie morderca spędza czas z rodziną udając że wszystko jest dobrze, ale coś w nim pęka. Tak samo w dziennikarce, gdy widzi kolejną ofiarę. Przy tym warto dodać, że historię ofiar, mimo że dostają bardzo mało czasu są ciekawie nakreślone i potrafimy zrozumieć ich sytuacje.


Najważniejszym punktem tego filmu jest ukazanie sytuacji kobiet w Iranie, sprowadzone często do skrajności, co często jest minusem, bo ociera się o ukazywanie oczywistości jako prawd objawionych. Z drugiej strony jest to niezwykle słuszne i nagłaśnia ten ciężki temat w przystępny, ale też angażujący emocjonalnie sposób, bo „Holy Spider” to film który wciąga emocjonalnie widza i gra na nich czasem w sposób prosty, czasem mniej bezpośredni, lecz nigdy nie traci uwagi widza.


Gdyby spojrzeć na film punkt po punkcie sprawia on wrażenie, że wszędzie jest on poprawny, od historii, przez aktorstwo po warstwę techniczną. Jednak ma w sobie to cos co angażuje widza i sprawia, że jako całość jest czymś więcej niż poprawnym kinem, a emocjonalnym spektaklem, który wygrywa emocjonalną historię, a przy tym jest bardzo ważny społecznie i jest w tym niebywale szczery.

8/10

One thought on “Holy Spider – Recenzja”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *