Ledwo skończyła się stacjonarna część Nowych Horyzontów, a część online jeszcze trwa, a już na HBO Max wszedł jeden z największych hitów pokazów galowych. Joanna Hogg, twórczyni obu świetnych części filmu „Souvenir’u” daje nam dzieło w tym klimacie z Tildą Swanton jako osią wydarzeń.


Zaczynam opowieść o filmie od aktorki, jednak dawno nie widziałem filmu opartego na jednej osobie. Nie dość, że bohaterka gra tutaj główną bohaterkę, tytułową córkę, to jeszcze gra w postarzone wersji swoją matkę. Na szczęście postarzoną nie komputerowo, a charakteryzacją i to w sposób naprawdę kunsztowny. Jednak po Tildzie plusy powoli zaczynają mi się kończyć, bo tak jak byłem wielkim fanem „Pamiątki”, a szczególnie jej drugiej części. Tak tutaj elementy, w których zakochałem się tam mnie irytują, jednak po kolei.


Film zaczyna się, gdy córka z matką meldują się w starej rezydencji. Od startu wychodzi na to, że wszystko jest nie tak, a my dowiadujemy się, że owa dwójka ma dużo wspomnień z tym miejscem. Podczas pobytu, córka chce odnowić swoją więź z matką, a przy tym napisać scenariusz do filmu, który opisywałby ich relacje. Jednak wspomniane wcześniej niedogodności sprawiają, że córka nie może się skupić. A to brak sygnały, a tu hałasujące okno, ale także personel obiektu, który wydaje się średnio przyjazny, tym bardziej dziwne, gdy wydaje się, że tylko dwójka bohaterek granych przez Tildę jest w tym hotelu. Jednak większym problemem, staje się zamknięcie w sobie matki, która mimo usilnych prób córki nie otwiera się na nią, a gdy to już robi jest to chwilowe. Przez co córka coraz bardziej się załamuje i czas spędzony z matką wydaje się jej bezsensowny.


Tak jak w oby częściach „Pamiątki” bardzo ważne tutaj było ukazanie procesu pracy twórczej. Tak jak główna bohaterka tam, tutaj też jest artystką i skupiamy się na jej problemie blokady twórczej. Niestety w większości pokazane jest to w sposób błahy, jak brak możliwości skupienia się, bo hałas. I oczywiście temat relacji, który wydaje się tutaj być głównym wątkiem ma też wpływ, jednak marginalny, a sam w sobie niestety też nie jest bardzo rozbudowany. Wskazuje problem rodziców, który nie potrafią otworzyć się na dzieci, który powoduje w nich ból jest ważne, jednak jest to dość mocno łopatologiczne. Szczególnie w dialogach, które były bardzo sztywne, momentami przypominały niemal wypowiedzi sztucznej inteligencji. Przy tym były wypełnione niemal pretensjonalną doniosłością, co sprawiało momentami zażenowanie podczas oglądania.


Wracamy do tematu Pani Aktorki, Tilda Swanton gra tutaj… różnie, czasem potrafi udowodnić swoją wielkość, a czasem wręcz odwrotnie. Szczególnie w scenach dialogów matka – córka, których jest sporo możemy (i tu niestety używam tego słowa ponownie) zażenowanie. To stłamszenie matki, a z drugiej strony przegięcie w momentach emocjonalnych córki jest często aż zbytnim kontrastem. Mimo wszystko to Tilda pozostaje jednym z największych plusów, ratując wiele scen, szczególnie rozmowy z personelem pensjonatu.


Po obejrzeniu tego filmu pierwszy komentarz, jaki napisałem, że jest to film, który wygenerowała sztuczna inteligencja po obejrzeniu obu części „Pamiątki”, tylko z zawyżoną ilością Tildy Swonton. Niestety film mnie odrzucił i poza ciekawym klimatem pensjonatu i niektórymi scenami nie znalazłem nic dla siebie. Choć chyba takie jest kino Joanny Hogg, które dzieli zarówno widzów, jak i krytyków, niestety w tym przypadku przerzucając mnie na tę krytycznie nastawioną stronę.


4/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *