Pamiętacie “Twojego Vincenta”, film dzięki któremu „ożyły” obrazy Vincenta Van Gogha? Film zachwycał wizualjami, lecz wielu krytykowało mierną fabułę. Tym razem twórcy wzięli na warsztat jedną z najbardziej cenionych i kultowych polskich powieści napisanych przez Władysława Reymonta.
Film był wyczekiwany od dawna, lecz dopiero po zachwytach na festiwalu w Toronto dostaliśmy tego potwierdzenie. Film odniósł też sukces w Gdyni, a premiera kinowa to istne szaleństwo z najlepszym box officem, jeżeli chodzi o Polskie filmy w tym roku. I trudno się temu dziwić, bo film przyciąga, nie tylko kultowością bazowej książki, ale też stylem wizualnym oraz nominacją do Oscara, bo to właśnie to dzieło będzie nas reprezentować w przyszłorocznym rozdaniu nagród.
Sama historia jest pewnie większości znana, poznajemy Jagnę, która mieszka z matką, jednak wszyscy uważają, że powinna się ożenić. Zakochuje się w żonatym Antku Borynie. W tym samym czasie jego ojciec Maciej zakochuje się w kobiecie, jest on jednym z najbogatszych osób we wsi, w której mieszkają i stara się wykupić jej względy. W końcu dzięki przepisaniu na Jagnę dużej ilości ziemi matka decyduje się wydać Jagnę za niego. Jednak młodzi cały czas mają romans. Można powiedzieć, że to tyle, choć życie toczy się dalej, niektóre tajemnice zostają ujawnione, po drodze toczą się spory rodzinne, można powiedzieć, że życie. Choć życie na tej wsi wcale takie typowe nie jest.
Ciężko oceniać historię w nagrodzonej noblem powieści, jednak wystarczy napisać, że jest to jej bardzo dobra adaptacja, która działa zarówno w kontekście historycznym, jak i emocjonalnym. I to od reali historycznych chciałbym zacząć, czuć, że jest to polska pod zaborami, choć nigdy nie jest to powiedziane wprost. Czuć wielkie różnice klasowe i niemal polityczne rozgrywki o spadek, który jest decydujący o pozycji majątkowej, przez co społecznej.
Emocjonalnie film też świetnie działa, pokazując dramaty bohaterów, którzy zbudowani są wielowarstwowo. Jednak tak na dobrą sprawę ciężko tutaj znaleźć postać pozytywną. Jagna to na pewno postać tragiczna, która została wrzucona w małżeństwo z powodów majątkowych. Jednak aż ciężko nie napisać, że była sama winna, gdy kontynuowała romans z żonatym mężczyzną, który przejawia ataki agresji lub gdy korzystała z majątku swojego partnera, z którym mówiła, że nie chce być. Tak samo ojciec i syn Borynowie to wrodzenie chciwości, agresji i ogromnej męskiej dumy. A to tylko wierzchołek góry lodowej, w której skład wchodzą wiecznie plotkujący mieszkańcy wsi, czy interesowny wójt z żoną. Mimo to jest to niezwykle uniwersalne i możemy w tych postaciach odnaleźć swoje historie, mimo że ta Jagny wydaje się ekstremalna.
Oczywiście tym, co przykuwa na najbardziej jest to jak film wygląda. Przyznam otwarcie, twórcy znowu to zrobili, film wygląda niesamowicie, obrazy w stylu impresjonistycznym świetnie zgrywają się z dziewiętnastowieczną wsią. A każdy kadr i sekwencja jest niezwykle dopracowana i musiała wymagać masy pracy. Efekt potęgują role aktorskie, które są naprawdę bardzo dobre.
Mam wrażenie, że „Chłopi” to dzieło z miejsca kultowe, które zostanie z nami na lata, a następne pokolenia będą kojarzyli „Chłopów” nie z Noblem, a z Oscarem, bo myślę, że po tą nagrodę ten film zmierza. Kino wielki formalnie, piękne wizualne, proste w historii, ale niezwykle złożone emocjonalnie.
8/10