Nowy film od DreamWorks wszedł niemal niezauważony na ekrany polskich kin, co jest zaskakujące, szczególnie w kontekście tego, jakimi hitami były inne animacje tego studia oraz tego, jak dobrą recepcję miał ten film.


Jednak nie uprzedzajmy faktów, film opowiada historię tytułowego robota, choć początkowo nie miał on nic wspólnego z dzikością. Roz, to robot, w zasadzie robotka, która została stworzona do pomagania ludziom, jednak podczas transportu wypadła na dziką wyspę bez ludzi, a pełną zwierząt. Zostaje tam dość ostro przywitana, ale mimo to udaje jej się nauczyć języków zwierząt przez co zaczyna się z nimi doga… zostaje niemal zniszczona i w akcie ostatniej rozpaczy ratuje jajko z gniazda, które sama zniszczyła. Z jajka wykluwa się pisklę, a Roz widzi w nim w końcu swoje zadanie, dokarmianie go i nauczenie je pływania i latania.


Brzmi to trochę prosto, żeby nie powiedzieć banalnie. Jednak to nie dla wielowątkowej fabuły chodzi się na animacje. Film nie zaskakuje tym, że pisklę jest inne niż wszystkie kaczki należące do jego gatunku i nie potrafi się odnaleźć, a z pozoru nieczuły robot z biegiem historii wydaje się bardziej ludzki od człowieka. Do tego lis, który niemal zjadł jajko, które broniła Roz staje się jego nauczycielem dla kaczątka i przyjacielem Roz. Przy czym opowiedziane jest to w sposób uroczy, acz nietraktujący widza jak idiotę, któremu trzeba wszystko nadmiernie tłumaczyć. Co szczególnie mogło być ryzykowne, patrząc, że głównym odbiorcą filmu są dzieci lub całe rodziny z dziećmi.


Co czasami może nie być takie oczywiste. Szczególnie w warstwie humoru film potrafi być ostry. Żartuje się tutaj ze śmierci dziecka, wykluczenia społecznego, samotności i tak dalej. Sam humor nie raz zaskakuje kreatywnością i celnością, w skrócie jest różnorodnie i bardzo zabawnie, idąc trochę w klimaty serii „Shrek”. Filmów dla dzieci, gdzie dorosły widz znajdzie żarty dla siebie. Do tego potrafi w sprzedaniu humoru świetnie wykorzystać formę animacji.


Wizualnie film prezentuje się przeuroczo, zwierzęta są świetnie przedstawione, tak jak Roz, która jest niemal klasycznym dziecięcym wyobrażeniem robota, a przy tym wygląda dobrze, a jeszcze lepiej jest „wykorzystywana” w animacji. Przyznam, że po pierwszych kilku minutach chciałem napisać, że film jest efekciarski, wrzucając dużo akcji na raz w bardzo widowiskowy sposób, jednak później zwalnia, a przy tym warto zaznaczyć, że pod kątem animacji jest naprawdę świetny. Wiele kadrów wygląda cudownie, a wspomniane wcześniej sceny akcji są niezwykle ciekawe.


Jednak nie tylko samym humorem i warstwą wizualną broni się „Dziki robot”, bo emocjonalnie też potrafi zachwycić i nie jeden widz będzie uroni łezkę na seansie. Film potrafi dobrze sprzedać emocje, wielokrotnie ocierając się o poziom fantastycznego „Psa i Robota”, z którym go wiele łączy. Przy tym nie jest to granie na emocjach widza, mimo prostoty w historii.


„Dziki Robot” to film, który niezasłużenie przeszedł bez echa, animacja, która łączy prostą, acz dobrze opowiedzianą historię z dużą dozą kreatywności wizualnej i pod względem akcji z dużą dawką humoru. To urocza opowieść bogata w emocje, a przy tym nie czujemy ich nachalności podczas seansu, który może zainteresować zarówno dziecko, jak i dorosłego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *