Oscar za najlepszy film zagraniczny, czyli najnowszy film Brazylijczyka Waltera Sallesa.

Reżyser który od dziesięciu lat nic nie wydał, a i przed tym był raczej średni znany. Do Polski trafił jedynie jego dość przeciętnie oceniany film „W drodze” i wcześniejsze „Dzienniki Motocyklowe”. Sam przyznam, że jest to moje pierwsze zetknięcie z nim, jak pewnie dla wielu po werdykcie akademii. Film, który opowiada historię rodziny Pavia w Brazylii lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Głową rodziny jest Rubens, były deputowany, którego życiu zaczyna się przyglądać reżim wojskowy, panujący ówcześnie w Brazylii. Najstarsza córka rodziny wyjeżdża do Londynu, co daje im jeszcze więcej podejrzeń aż do kulminacyjnego momentu, w którym ludzie na zlecenie władz wchodzą do domu rodziny Pavia.

I wychodzą z Rubensem, bez informacji dokąd, a tylko z obietnicą że zaraz wróci. Jednak część ekipy zostaje z resztą rodziny, w której rośnie napięcie do momentu, gdy Eunice zostaje też zabrana, jak się chwilę później okazuje – do więzienia na przesłuchania razem z najstarszą z córek, które zostały w Brazylii. Tam spędza kilka dni, a wymuszane na niej jest przyznanie do winy męża o którym wie, że jest torturowany w tym samym ośrodku. Po kilku dniach zostaje z córką wypuszczona i zaczyna starania o uratowanie męża.

Film przez historię rodzinną opowiada o czasach represji politycznych w Brazylii podczas rządów wojska w ubiegłym wieku. Sprawia to, że w filmie przedstawiającym prawdziwe wydarzenia ma element ludzki. Potrafi zbudować emocje i związać nas z bohaterami, i też muszę przyznać, że samo odwzorowanie sytuacji czy wygląd bohaterów, którzy przypominają postacie historyczne, robią wrażenie. Dodatkowo wstawki z kamery prowadzonej z ręki nadają klimatu i przybliżają do tych bohaterów.

Sam aspekt emocjonalny filmu bardzo dobrze działa, czujemy szereg emocji, które targają bohaterami. Jednak najważniejsza z nich wydaje się bezradność i swoiste godzenie się z losem oraz z brakiem sprawczości. Niesprawiedliwość, jaka dotyka Rubensa, pokazana jest z perspektywy żony i dzieci, które bardzo mocno odczuwają stratę członka rodziny, dodatkowo widzimy to z kilku perspektyw. Głównie ze względu na wiek dzieci i fakt, że jedna z córek również była zabrana, matka ukrywa szczegóły przed resztą młodszego rodzeństwa. Nie pomaga powrót najstarszej z córek, która będąc w Europie wie dużo więcej o ogóle sytuacji.

Pod kątem opowiadania historii film w dość prosty sposób przybliża nam politykę Brazylii od lat siedemdziesiątych do początku lat zerowych. Można mu zarzucić nadmierne upraszczanie, z drugiej strony sam kontekst jest wystarczający dla opowiedzenia historii, a film nie sili się na bycie głęboką krytyką polityczną.

Fernanda Torres, odtwórczyni roli Eunice, czyli można powiedzieć głównej bohaterki tego filmu, za tę rolę dostała Złotego Globa, a także dostała nominację do Oscara. Co nie powinno dziwić, bo jest to rola bardzo udana, Brazylijka świetnie sprzedaje emocje w pełnym spektrum. Nie jest to w mojej opinii najlepsza rola w zeszłym roku, ale na pewno godna pochwały.

„I’m Still Here” to ciekawe połączenie emocjonalnego dramatu rodzinnego i dobrego filmu politycznego. Może czasem zbyt upraszcza, ale i tak świetnie ukazuje przerwaną sielankę Brazylijską przez reżim i jej macki. Choć oczywiście „Dziewczyna z Igłą” lepsza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *