Pierwsza część “Księgowego” z 2016 roku odniosła spory sukces kasowy i pozytywny odbiór od widzów, więc czemu by nie wrócić z sequelem po niemal dekadzie.

Oczywiście jedynka to nie było wybitne kino, a krytyczny odbiór był raczej dość przeciętny. Jednak trzeba przyznać, że od tamtego czasu reżyser filmu, Gavin O’Connor, nie nakręcił nic wartego uwagi. Tym bardziej nie dziwi powrót do tej marki. Obserwujemy akcję z perspektywy tytułowego księgowego, płatnego zabójcy, jednak zaczynamy od sytuacji, w której został zabity znany z pierwszej części Ray King. Tuż przed tym widział się z płatną zabójczynią, na której tropie są służby. Agentka Marybeth Medina zobaczyła wiadomość na ciele zmarłego Raya, że ma znaleźć wspomnianego księgowego.

Ten stara się żyć normalnym życiem, czyli psuje algorytm doboru par na spotkaniu dla singli i tym podobne, jednak po chwili sam się ujawnia i zaczyna się śledztwo, mające doprowadzić do ostatniej osoby, która miała kontakt z Rayem. Jednak bohaterowie odkrywają dużo więcej różnych powiązań. W trakcie dołącza do nich brat księgowego, Braxton, który jest jego przeciwieństwem.

Na tym duecie w dużej mierze opiera się film. Spokojny, introwertyk, mózg operacji oraz narwany choleryk, emocjonalny człowiek czynu. Znamy to dobrze z wielu filmów, jak i oczywiście z życia, jednak trzeba zaznaczyć, że ten duet działa naprawdę dobrze. Zarówno pod względem dramatycznym ich relacja została mocno pogłębiona, jak i komediowo obaj mają świetną chemię. I przyznaję to, średnio będąc fanem Jona Bernthala, tym bardziej Bena Afflecka. Tutaj w aspekcie komediowym spełniają się świetnie, a przy tym nie jest to nachalne i nie odciąga widza od ważniejszych aspektów.

Najważniejszym z nich wydaje się śledztwo. Można powiedzieć, że ta pogoń za przysłowiowym króliczkiem jest ciekawie zbudowana. Film cedzi nam informacje tak, żebyśmy byli cały czas te pół kroku do tyłu. Oczywiście nie są to największe zawiłości na świecie, jednak samą historię po prostu przyjemnie się śledzi. Nawet nie wchodzi za bardzo w tradycyjny amerykański patetyzm, a przykrywa go dynamika relacji między braćmi.

Przejdźmy do wątku dramatycznego pomiędzy braćmi, który — jak na kino sensacyjne — jest zaskakująco subtelnie rozegrany. Tak, jest tu dużo oczywistości, jednak film potrafi to sprzedać jako taki banał prosto z serca, w który potrafimy uwierzyć, a emocje nie są na siłę nam wpychane w twarz. Gorzej jest z wątkiem celu, ale nie chcę wchodzić zanadto, żeby nie zdradzać końcówki, która swoją drogą też jest trochę przesadzona — czy to pod względem ckliwości, czy pod względem akcji, której nagle staje się więcej. Jednak jest to finał filmu sensacyjnego, więc można na to przymknąć oko.

Nie warto za to przymykać oka na naprawdę ładne zdjęcia w tym filmie. Tak, rozmowy na kamperach wieją green screenem, ale czy to sceny akcji, czy spokojniejsze — mają swój charakterystyczny, kunsztowny styl. Szczególnie sceny po zmroku, z lekkim zamiłowaniem do neonów i LED-ów, wyglądają ciekawie, ale bez przegięcia.

„Księgowy 2” to ostatni sporadycznie spotykany przykład kina sensacyjnego ze sporym budżetem i dobrym pomysłem na jego wykorzystanie. Jest śledztwo, jest akcja, ale też humor, dramatyczny wątek braterski i trochę patosu — ale wszystko w zjadliwych i spójnych proporcjach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *