Szwedzki reżyser Gustav Möller, mimo młodego wieku jak na swoją profesję, czyli trzydziestu siedmiu lat, ma na swoim koncie kilka ciekawych produkcji. Jego najnowszy film, który miał premierę na zeszłorocznym festiwalu w Berlinie, w końcu doczekał się polskiej premiery za sprawą Gutek Films.
Reżyser w Polsce jest najbardziej znany z filmu „Winni” z 2019 roku. Pozostając wierny gatunkowi, jakim jest thriller, kręci swój najnowszy film rozgrywający się w więzieniu. Akcję śledzimy z perspektywy Evy, kobiety w średnim wieku, która już od jakiegoś czasu pracuje w zakładzie karnym. Stara się resocjalizować więźniów osadzonych za niezbyt poważne wykroczenia i prowadzi dość spokojne życie – do momentu, gdy do części o zaostrzonym rygorze w jej więzieniu trafia Mikkel.
Młody mężczyzna od pierwszego zetknięcia budzi postrach – nie tylko aparycją, ale i stylem bycia, czy nawet sposobem poruszania się. Eva zgłasza się do dyrektora placówki z prośbą o przeniesienie do oddziału, w którym przebywa Mikkel. Ten dziwi się, ale kobiecie udaje się uzyskać przeniesienie. Tam spotyka się z zupełnie innym światem – oddział jest znacznie mniej przyjazny, strażnicy bardzo twardzi, a osadzeni wyjątkowo niebezpieczni. Ona zaczyna od zera – od podawania jedzenia, gdzie każda czynność ma swoją procedurę bezpieczeństwa.
Gdy staje po raz pierwszy twarzą w twarz z Mikkelem, zaczynamy rozumieć, o co chodzi – zemsta.
Cały dalszy film to Eva próbująca uprzykrzyć życie Mikkela w więzieniu na różne sposoby – raz odmawia mu papierosów, innym razem wyjścia do toalety – jednak to tylko początek. Nie zdradzając szczegółów, później dzieje się coś istotnego, co sprawia, że dynamika ich relacji przestaje być tak prosta. Jednocześnie wraz z trwaniem filmu widz dowiaduje się z różnych strzępków informacji, o co chodzi w tej zemście i dlaczego jest tak ważna.
Wydaje się, że Eva podporządkowuje całe swoje życie tej jednej sprawie, co stanowi ciekawy punkt wyjścia. Problemem wydaje się jednak momentami samo wykonanie – w filmie jest kilka mniejszych i większych luk logicznych, najczęściej dotyczących sytuacji, gdzie coś dzieje się bez sensu i bez wyjaśnienia. Jakby fragmenty filmu zostały wycięte.
Jednak coś takiego można wrzucić do koszyka z napisem „zawieszenie niewiary”.
Film formalnie bardzo przypomina ostatnie produkcje braci Dardenne. Jest bardzo surowy – kamera cały czas towarzyszy bohaterce z bliska, a film nie komentuje wydarzeń, jedynie je przedstawia w czystej formie, dając widzom szansę na własny osąd. To bardzo ciekawe podejście – szczególnie w końcówce filmu, gdzie sprawy nie są moralnie tak proste, jak mogą się wydawać na pierwszy rzut oka.
Film dodatkowo tworzy paralele między bohaterami, dające często drugie dno ich działaniom. Finalnie tworzy to bardzo emocjonalny efekt – szczególnie w odbiorze bohaterów, którzy nie są czarno-biali. Choć trzeba przyznać, że mimo kilku mocnych, fizycznych scen, to zdecydowanie thriller psychologiczny, gdzie najwięcej dzieje się w głowach bohaterów. Często zahacza gatunkowo o dramat, ale trzeba też zaznaczyć, że film ma bardzo dobre tempo.
„Ukryty motyw” to ciekawy przykład thrillera psychologicznego dziejącego się w więzieniu, z motywem zemsty, który na różne sposoby bada moralne osądy bohaterów. Czasem przy tym wykonuje spore susy fabularne, jednak nie odbiera to warstwy emocjonalnej temu filmowi, który trzyma w napięciu od początku do końca.
6/10