Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi – Recenzja

„Oszukać przeznaczenie” to seria niemal już kultowa – mimo że większość odsłon miała dość niski poziom jakości, to założenie na tyle intrygowało widzów, że kolejne pięć części przyciągnęło ich uwagę.

Jednak mimo sukcesu oglądalnościowego piąta część, wydana w 2011 roku, była do tej pory ostatnią, a fani musieli czekać aż do teraz. I widać, że najnowsza część to nowe otwarcie, co nawet sugeruje brak numeru części w tytule. Film zaczyna się wiele lat temu, w klimatach lat pięćdziesiątych – obserwujemy młodą parę na otwarciu restauracji położonej na wielkiej, na ten czas futurystycznej wieży. Jednak jedno z nich czuje niepokój i mimo że na dachu przeżywają cudowne chwile – on się jej oświadcza, a ona mówi mu, że zostanie ojcem – to zaraz zaczyna się dziać tragedia. Parkiet pęka, ludzie spadają w dół, wybucha pożar, a budynek się załamuje – wszyscy giną, mimo że kobiecie niemal udaje się pomóc uratować małego chłopca.

Potem okazuje się, że to wszystko sen wnuczki Iris, z której perspektywy oglądaliśmy tragedię. Ta postanawia ją odnaleźć, bo przez sny opuszcza się na studiach i grozi jej wydalenie. Po powrocie do domu okazuje się, że jej babcia jest traktowana przez resztę rodziny jak wariatka, a oni zerwali z nią kontakt. Jednak wspomnianej wnuczce, Stefani, udaje się dotrzeć do Iris, która żyje jak „treper” na sterydach w domu-bunkrze. Gdy kobiety zaczynają się dogadywać, Iris wspomina o klątwie, która nad nią ciąży, i tym, że dotyczy ich całej rodziny. Daje jej wszystkie swoje notatki, a gdy Stefani ucieka – jako dowód – nie unika śmierci.

Po tym wydarzeniu, w bardzo dziwnych okolicznościach, ginie wujek Stefani, a to uruchamia tylko lawinę śmierci w ich rodzinie. Założeniem filmu jest fakt, że Iris tak naprawdę przerwała ciąg prowadzący do tragedii lata temu, po tym jak miała wizje tejże tragedii. Śmierć to „zdenerwowało” i teraz chce zabić po kolei wszystkich tam obecnych oraz członków ich rodzin narodzonych po tym wydarzeniu – tych, którzy nie powinni istnieć. Dlatego potomkowie i wnuki Iris stają się celem. Wraz z pojawieniem się kolejnych ofiar rodzina zaczyna wierzyć, a teorie się potwierdzają.

Jednak nie oszukujmy się – nie dla fabuły ogląda się ten film. To budowanie napięcia przed potencjalnym zgonem jest motorem napędowym. W pewnym momencie widz wprost wie, kto będzie następną ofiarą, ale zastanawia się, czy uda się uciec przed śmiercią, a jeżeli nie – to jak zostanie zabity kolejny członek rodziny. I to jest rozegrane bardzo kreatywnie – film cały czas rzuca nam fałszywe poszlaki: tutaj duży kawałek szkła w drinku, tam grabie pod trampoliną i wiele więcej potencjalnych zagrożeń, a finalnie bohater i tak jest niespodziewanie rozjechany przez kosiarkę.

To powoduje, że widz cały czas ogląda w napięciu, a rzeczy dzieją się najczęściej w najmniej spodziewanym momencie. Same sceny „pozbywania się” następnych ofiar są niezwykle kreatywne i brutalne. Przyznam, że aż zaskakujące – są momenty, które po prostu ciężko się ogląda z uwagi na brutalność. Jednak oczywiście jest to brutalność przegięta, podkoloryzowana, niemająca nic wspólnego z naturalizmem – ale wciąż są sceny wywołujące ciarki na skórze. Szczególnie że jest to łączone z czarną komedią – swoją drogą z dobrym wyczuciem i po prostu zabawną, choć czasem ciężką do przełknięcia w kontekście wypadków, jakie widzimy.

Najsłabszym elementem wydaje się obsada – Kaitlyn Juana jako Stefani gra cały czas na jednej emocji: zdziwieniu. Co po części zrozumiałe, ale jednak na dłuższą metę męczące. Natomiast reszta bohaterów wciela się w tak niesamowicie nijakie role, że można je sprowadzić do jednego określenia. Jedynie grający zbuntowanego tatuażystę Richard Harmon tworzy jakąś rolę – i, co warte dodania, jego postać dostaje zarówno świetny wątek komediowo-dramatyczny, jak i scenę akcji, która została wykorzystana w jednym ze zwiastunów.

„Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi” to film bardzo prosty w założeniu, ale niezwykle kreatywny w jego egzekucji. Jest to film sprzeczności – brutalność miesza się tu z komedią, świetnie przemyślane sceny zbrodni z przeciętnym aktorstwem. Jednak trzeba przyznać, że jest to seans, który potrafi świetnie zbudować napięcie, od którego ciężko oderwać wzrok – choć czasem by się chciało to zrobić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *