Wszyscy czekamy na „Barbie” ze scenopisarskim duetem Greta Gerwig i Noah Baumbach w reżyserii Grety. Jednak w tak zwanym międzyczasie dostaliśmy inny film tego tuetu, w tym przypadku za scenariusz i reżyserię odpowiadał Baumbach, a Great wystąpiła w głównej roli kobiecej.


Jest to zarazem kolejny film we współpracy Amerykanina z Netlixem. Jego świetnie odebrana „Historia Małżeńska” też od razu wylądowała na tej platformie i nie jest to jedyny element łączący te filmy. Jest nim Adam Driver, który w obu wcielił się w główną rolę męską. Tyle szanowanych nazwisk, więc nie mogło się nie udać i na start zaspoileruje, no mogło. Już na Weneckiej premierze mieliśmy dość mieszany odbiór, głównie wskazujący, że Baumbach nie nadaje do adaptacji tego dzieła. Jest to zdecydowanie film, który mocno odbiega od jego obecnej filmografii.


„Biały Szum” dzieli się na trzy akty, tak, jest to klasyczny podział, jednak tutaj jest to bardzo mocno zarysowane i każdy z tych aktów jest diametralnie inny. Początek to przedstawienie postaci, małżeństwo z kilkorgiem dzieci mieszkające na przedmieściach w USA. No nie da się bardziej sztampowo, ale jednak nie, bo mąż jest największym amerykańskim ekspertem od Hitlera, a żona to definicja człowieka pozytywnie zakręconego. Jak to zawsze u też scenarzysty film opiera się na błyskotliwie napisanych dialogach i może w mniejszym stopniu, ale tutaj tak się dzieje. Dialogi to nie raz szermierka słowna, a nie brakuje w nich humoru, który często opiera się na grotesce, o co nie trudno przy takich bohaterach.

Akt drugi zaczyna się od zderzenia pociągu wiozącego chemiczne odpady z ciężarówką wiozącą łatwopalne substancje. Można powiedzieć fatalne połączenie, które powoduje katastrofę. W tym czasie rodzina spędza spokojny dzień i widać jak wraz z rozpoznaniem zagrożenia zmienia się on w panikę. Jednak nie obejmuje ona wszystkich i mamy tutaj popis walki ignorancji z nadgorliwością, faktów z domysłami. Potem zaczyna się ewakuacja, pełna niewiedzy, przerażenia, ale i lekceważenia sytuacji ze strony innych. Pojawiają się osoby, które chcą wykorzystać tę sytuację. W tym akcie najwięcej jest groteskowego humoru, który często ewidentnie przyrównuje sytuację z filmu do niedawnej pandemii.


Trzeci akt to trochę pokłosie wydarzeń z drugiego, jak i rozwinięcie wątków z pierwszego i trochę takie, wszystko wszędzie naraz. I z całości on chyba wypada najgorzej, trochę przypomina jeden z poprzednich filmów reżysera „Ta nasza młodość”, w aspekcie tego ile podejmuje tematów i mimo że robi to ciekawie i z pomysłem to jest tego przesyt. Przez co zaczyna się to trochę rozmywać i wątki wydające się ważne są szybko zepchnięte na drugi plan.


Członkowie obsady przyzwyczaili nas do nietypowych ról, szczególnie Adam Driver miał w swojej karierze kilka świetnych postaci, jak i rolę w „Dom Gucci”. Tutaj balansuje gdzieś między świadomym przegięciem, a cringem, z jednej strony typowym tatuśkiem ignorantem, a ekspertem od nazizmu, który jest zapatrzony w swoją pracę. Greta Gerwig natomiast bardziej przyzwyczaiła nas do ról młodego dorosłego, który nie potrafi sobie poradzić sobie z dojrzałością z nutką szaleństwa, które zostało tutaj, jednak jej bycie z pozoru przykładną żoną i matką jest z początku zaskakujące, ale finalnie jak najbardziej udane. Z ich ekranowych dzieci warto wyróżnić Raffey Cassidy, która już nie raz dostawała rolę w ciekawych filmach, choć zaryzykuje stwierdzenie, że to jest najlepsza rola w karierze dwudziestolatki. Poza tym miło zobaczyć Dona Cheadle w nie superbocheterskiej roli.


„Biały Szum” to zarówno case, gdzie Noah Baumbach nas rozpieścił i po wielu udanych filmach z „Historią Małżeńską” na czele robi dalej ciekawy film, ale nie tak dobry, jak poprzedni. A przy tym wygląda trochę jakby chciał za bardzo i w szczególności trzeci akt jest przekombinowany, mimo to film dostarcza masę rozrywki, a przy tym celnie potrafi wypunktować różne skrajne postawy w obliczu zagrożenia, jak i codziennym życiu.


7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *