Anna Kendrick to zdecydowanie jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek w Hollywod, mająca masę różnych ról od lekkich filmów dla nastolatków po poważniejsze filmy. Tym razem niespełna czterdziestolatka debiutuje reżysersko w thrillerze.


Obserwujmy historię Sheryl, która jest młodą aktorką chcącą zdobyć popularność. Jej agentka doradza jej wystąpienie w tytułowym teleturnieju, żeby zdobyć rozgłos i może dzięki temu role filmowe. Jednak zanim o programie to w tym samym czasie obserwujemy poczynania Rodney’a, seryjnego mordercy. Film od początku ukazuje jego metody działania i nie ukrywa tego, że celem jego spotkać z dziewczynami jest niechciany przez nie stosunek, a potem zabójstwo. Takich sytuacji mamy kilka, aż do rozpoczęcia się wspominanego programu.


Sama sekwencja programu jest o tyle ciekawie pokazana, że odkrywa przed widzem wszystkie karty na start. Wiemy, że jednym z kandydatów jest Rodney i ewidentnie on jest tym najbystrzejszym uczestnikiem, który od razu łapie chemię z publicznością oraz Sheryl. Ta zostaje poproszone przez prowadzącego, żeby udawała głupszą niż jest w rzeczywistości, czego w połowie przestaje się słuchać co pokazuje jeszcze większą przepaść intelektualną między trójką kandydatów. Tymczasem na widowni widzimy kobietę, która widzi w Rodney’u zabójcę jej przyjaciółki i próbuje zgłosić to producentom programu.


Właśnie w tej tytułowej sekwencji teleturnieju tkwi oryginalność tego filmu, który poza nią jest dość typowym filmem true crime. Może z zastrzeżeniem tego, jak transparentny jest w ukazaniu bohatera. Szczególnie ukazanie jego poszczególnych zbrodni jest dość typowe i niezbyt zgłębia temat, mimo że poświęca się temu sporo czasu. Jednak wróćmy do TV i sekwencji, która jest ukazana bardzo… telewizyjnie właśnie. Szybko, błyskotliwie, a przy tym z krytyką stacji telewizyjnych i prowadzącego, który każe bohaterce grać w programie, gdzie potencjalnie szuka się partnera i to wszystko w obawie o kruche męskie ego. Gdy przestaje grać i zaczyna być sobą reakcje się zmieniają, a telewizyjna bańka po części pryska, a przy tym program staje się ciekawszy.


W serialach i filmach o motywie seryjnego zabójcy ważne jest samo ukazanie tego człowiek, często zarzuca się takim dziełom ukazanie go w zbyt dobrym świetle, tworząc legendę takich osób. Tutaj film stara się tego uniknąć w dużej mierze przez wygląd i mimikę bohatera, którego można podsumować kolokwialnie oblechem. Przy czym jest to niesamowicie inteligentny mężczyzna, niesamowicie przebiegły, co pasuje do faktu, że udawało mu się tyle czasu uchodzić sprawiedliwości. Trzeba przyznać, że wcielający się w niego Daniel Zovatto świetnie oddaje mimiką i małymi gestami jego postać, gdzieś na granicy geniusza i szaleńca. W kontrze do tego dużo bardziej stonowana, może momentami naiwna Sheryl jest bardzo dobrze zagrana przez Annę Kendrick, która błyszczy w scenach gdzie może trochę popłynąć, jak druga połowa teleturnieju.


Pod pewnymi względami podoba mi się epizodyczna budowa tego filmu, opowiadając historię Sheryl w tle poznajemy zabójstwa Rodney’a. Nie jest typowa interpretacja Wikipedii, która musi odhaczyć każdy ważny punkt w biografii, co jakkolwiek nie zabrzmi sprawia, że film ogląda się dobrze. Mimo że filmu nie ogląda się dobrze, jest kilka scen, które wywołują dreszcze i potrafią bardzo dobrze zbudować napięcie, a transparentność filmu w ciekawy sposób sprawia, że cały czas czujemy zagrożenie.


Film „Randka w Ciemno” to dzieło, którym Anna Kendrick wpuszcza trochę powiewu świeżości do gatunku true crime, a przy tym serwuje nam odgrzewany kotlet, bardzo dobrze przygotowany i rozpisany, zagrany i bez zachwycania się zabójcą.


P.S. Trochę detal, ale ilość napisów wyjaśniających szczegóły prawdziwej historii jest przesadzenie ogromna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *