Sean Baker został w tym roku laureatem złotej palmy podczas festiwalu w Cannes, co jest największym sukcesem w karierze twórcy „The Florida Project” i „Red Rocket”.
Przyznam szczerze, że uwielbiam oba wspomniane filmy, szczególnie ten pierwszy znajduje szczególnie miejsce w moim sercu, a w połączeniu z główną nagrodą na najważniejszym festiwalu filmowym w roku oczekiwania wobec nowego filmu Amerykanina miałem spore. Sam film zaczyna się od długiej sekwencji pół-nagich kobiet tańczących w klubie ze striptizem, jednak od razu widzimy wśród nich główną bohaterkę filmu, jak się później okaże tytułową Anorę, która przedstawia się jako Ani. W nachalny sposób szuka ona mężczyzn w klubie, żeby zaoferować im prywatny taniec. Jednego z wieczorów jej kierownik kieruje ją do stolika z uwagi na znajomość języka rosyjskiego, gdzie młody chłopak, Ivan z kolegą świętują przyjazd tego pierwszego do USA. Ani po początkowych oporach przekonuje się do używania jego języka i spędzają razem wieczór.
Po tym następuje między nimi do kilku odpłatnych spotkań w wiadomym celu. Szybko okazuje się, że chłopak jest synem rosyjskiego oligarchy, który mieszka obecnie sam w USA tocząc bardzo imprezowy tryb życia. Ani pomimo początkowych oporów i zażenowania, jakie wywołuje w nim chłopak zaczyna się do niego przekonywać i przyjmuje zaproszenie na imprezę sylwestrową, która jest bardzo huczna i zaskakująco miło na niej spędza czas. Nazajutrz godzi się na ofertę „wykupu na wyłączność” jej towarzystwa na tydzień za piętnaście tysięcy, podczas których między innymi wyjeżdżają do Las Vegas, a tam biorą ślub w celu uzyskania obywatelstwa przez Rosjanina. Jak się zaraz okaże jego rodzina średnio tą decyzję aprobuje.
Po tych wydarzeniach film bardzo zmienia tempo oraz powagę. Żeby nie zdradzać zbyt dużo przeradza się z lekkiej opowieść utrzymanej w komediowym kluczu o młodych dorosłych imprezujących za pieniążki rodziców jednego z nich, nie bojąc się kontrowersji. Do momentu, aż te kontrowersje przychodzą, a dokładnie skandal, że syn znanego oligarchy umawia się z prostytutką. Zmiana w thriller następuje nagle, zaczynają się sceny pełne przemocy, potyczek słownych i wyzwisk. Co świadczy o kunszcie tego filmu od tych wydarzeń nie można oderwać wzroku. To jak film buduje emocje wprowadzając członków rodziny oligarchy, jak wplata przemoc, czasem połączoną ze slapstickiem, a czasem nieprzyjemną w oglądaniu. Jest to mieszanka, od której nie można oderwać wzroku.
Jednak nie dzieje się tak tylko w drugiej połowie filmu. Sam film od startu jest bardzo agresywny w formie wizualnej i tym, co pokazuje, nagość, imprezy, bogactwo, wszystko bije po oczach widza od startu tworząc nietypowy klimat. Oglądając film czułem, że przyciąga mnie i odrzuca jednocześnie, będąc jak social media, ordynarny i przerysowany, a przy tym w swoim fałszu prawdziwy. Widać to w dialogach, które są momentami w zabawny sposób przekoloryzowane, a czasem i boleśnie przyziemne. Tak samo widać to po zachowaniach bohaterów, które z naszej perspektywy są nierealne, ale dają wrażenie bycia prawdziwymi w swojej niecodzienności. Sama postać Ivana jest tak cudownie przerysowana w swoim odklejenie od rzeczywistości dzieciaka z bardzo bogatego domu. Co ciekawe wcielający się w niego Mark Eydelshteyn wystąpił w kilku filmach i to była jego pierwsza duża rola.
Mikaela Rosberg wcielająca się w tytułową rolę także błyszczy w swojej roli. Szczególnie widać to w scenach zagorzałych dyskusji, jak operuje krzykiem, żeby po sekundzie uspokoić się i znowu wybuchnąć pomiędzy uderzając złośliwym tekstem z pełną powagą. Jej postać od początku świetnie definiuje to, o czym pisałem wcześniej na temat filmu. Jest nachalna, zwracająca na siebie uwagę, często opryskliwa i nieprzyjemna, ale chcemy w jej towarzystwie spędzać czas. Jednak nie jest to Hollywodzka droga do odkupienia jak w „Preety Woman” tylko rollercoaster między niebem a piekłem, podczas którego bohaterka się nie zmienia, tylko my jej postrzeganie.
Co jest chyba jedną z największa nieoczywista zalet tego film, choć takich jest więcej, bo ta szalona Bakerowska opowieść. Od imprezowej młodzieży z nadmiarem pieniędzy, po zatargi z rosyjskimi oligarchami działają działają jako świetny thriller i komedia, a pod tym jest dużo dramatu bohaterów i spostrzeżeń na nasze społeczeństwo. Tak, to najbardziej przystępny film reżysera i tak, w mojej opinii to też nie jest najlepszy film reżysera, jednak mając taki dorobek to wysoka poprzeczka, a „Anora” to świetny film wywołujący dużo emocji.
8/10