Aaron Schimberg i Adam Pearson to bardzo nietypowy duet twórczy, który w dużej mierze opiera swoją twórczość o nietypowe schorzenie drugiego z nich. Tym razem budują na tej bazie długi metraż, który został już doceniony w Berlinie.

Dokładniej rzecz biorąc aktor wcielający się w rolę pierwszoplanową Sebastian Stan. Wciela się on w Edwarda, człowieka ze zdeformowaną twarzą, który prowadzi bardzo samotne życie. Stara się spieniężyć swoje schorzenie jako aktor, ale dostaje role tylko w podrzędnych produkcjach jak reklamy, czy filmy instruktażowe dla korporacji. Wszystko zmienia się, gdy koło niego wprowadza się młoda Ingrid z mężem, która jest bardzo zaciekawiona jego schorzeniem i widzi w nim kogoś więcej. Do tego stopnia, że jest inspiracją dla sztuki, którą ona pisze. Jednocześnie Edward zapisuje się na eksperymentalną kurację, która ma przywrócić jego wygląd do normy.

Która zaskakująco się udaje co może być trochę szokiem dla widza, bo dzieje się to w początkowej fazie filmu. Bohater dzięki temu zyskuje pewność siebie, staje się bogaty i lubiany, lecz przeszłość go dogania. Dowiaduje się przypadkiem, że jego była sąsiadka wystawia sztukę teatralną, która miała przedstawiać ich relacje; Edward stara się więc o angaż do roli… siebie, w co finalnie jednak wkracza mężczyzna z podobnym schorzeniem, Oswald.

Opowieść którą serwuje nam film to prawdziwa sinusoida i nie jest to tylko typowo rozegrany trójaktowy podział filmu. Film potrafi zaskoczyć tym jak rozkłada emocje i momenty kulminacyjne, pozostając dość prostą w konstrukcji opowieścią. Dając wrażenie filmu z lat ‘80/’90 pod tym względem. Przy tym świetnie nakreślając paralele w życiu głównego bohatera, który w dążeniach do swoich pragnień i celów zatraca to co go motywowało, co potem widzi w osobie Oswalda. Ukazując to jak człowiek jest jednostką pełną sprzeczności i paradoksów, niekonsekwencji, a czasem ślepej upartości w dążeniu do celu.

Ważnym tematem filmu jest postrzeganie siebie jako człowieka. Edward zaczyna jako osoba pełna kompleksów, która próbuje odmienić swoje życie z uwagi na wygląd. Tutaj wchodzi młoda i atrakcyjna dziewczyna, która poświęca mu uwagę. Edwarda to dziwi, trochę przeraża, ale i sprawia, ze czuje się lepiej, mimo to decyduje się na terapię która ma odmienić jego wygląd co w jego opinii ma sprawić, ze stanie się atrakcyjniejszy. Tutaj wchodzi Oswald, który mimo niestandardowego wyglądu jest pewny siebie, lubiany i szanowany. Jest duszą towarzystwa, którą Edward nawet po przemianie nie potrafi być, te różne etapy postrzegania siebie są ukazane w filmie świetnie i ukazują jak brzydota dla jednych może być pięknem dla innych, i odwrotnie.

Warto tutaj wyróżnić świetną obsadę tego filmu, wcześniej wspomniany nagrodzony w Berlinie Sebastian Stan dobrze ukazuje przemianę bohatera, która jest nie tylko fizyczna, ale i emocjonalna, co widać po jego zachowaniu, a nawet mimice. Adam Pearson jako Oswald to wulkan, wchodząc w kadr kradnie każdą scenę, co świetnie pasuje do jego scenicznej postaci. Natomiast Renate Reinsve jako Ingrid, która jest z pozoru jednoznacznie ciepłą i miłą postacią, jednak kryje dużo więcej, świetnie gra w detalu postać najbardziej nieoczywistą. W obsadzie dzieje się też dużo więcej, z takimi smaczkami jak Michael Shannon grający samego siebie, a trzeba przyznać takich mniej oczywistych mrugnięć oka do widza jest dużo więcej.

„A Different Man” to przykład czegoś co można określić kinem środka, które łączy ciekawą w śledzeniu fabułę ze zwrotami akcji i dobrym tempem z rozterkami moralnymi bardziej ambitnego kina, które daje duże pole do interpretacji. Przede wszystkim jednak to świetnie zagrany dramat, który bardzo dobrze ogląda się od pierwszej do ostatniej minuty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *