Polako-Szwed Magnus von Horn po sukcesie „Seat” zrobił film w Danii, który stał się kandydatem do Oscara tego kraju.
Film oglądałem na festiwalu Camerimage, gdzie zdobył główną nagrodę za zdjęcia, a ponadto film zgarnął masę nagród na konkursie w Gdyni i kilka od Europejskiej Akademii Filmowej. Teraz możemy go oglądać na ekranach kin i zdecydowanie warto to zrobić. Film opowiada historię młodej dziewczyny i zaczyna się w momencie gdy ta zaczyna się godzić ze śmiercią męża, który nie wrócił z wojny. Tu już dowiadujemy się o co chodzi z tytułem filmu, otóż pracuje ona w szwalni. Gdzie zaczyna ją łączyć coraz więcej z przełożonym z którym wchodzi w romans. W tak zwanym międzyczasie wraca jej mąż z widocznymi okaleczeniami po wojnie, które ją odrzucają do tego stopnia, że ona odrzuca swojego męża.
Punktem przełomowym jest ciąża. Karoline, bo tak nazywa się bohaterka, zostaje odrzucona przez swojego kochanka, czego powodem są sprawy klasowe i rodzinne. Drugi raz odrzuca swojego męża i decyduje się na aborcję, znowu wraca temat tytułu, bo tym przedmiotem chce dokonać tą operację. Jednak zostaje powstrzymana przez Dagmar, kobietę w średnim wieku, która bierze ją pod swoje skrzydła. Obiecuje że jeżeli odda jej dziecko, to zostanie ono przekazane do dobrej rodziny, która ją wychowa.
Jest to ogólny zarys, żeby nie zdradzać za dużo z historii, która jeszcze nieraz nas zaskoczy. Jednak nie zwroty fabularne są tutaj najważniejsze. Zacznijmy od budowy świata powojennego. Generalnie jest ciężko, ludzie pracują w dużych fabrykach żeby przeżyć, wielu z nich straciło członków rodzin w wyniku działań wojennych, jest źle. Co jednocześnie świetnie przedstawia film, ale też jest dobrym punktem wyjścia dla fabuły. To po części sytuacja polityczno-gospodarcza powoduje działania ludzi, które są tak iście nieludzkie.
Co jest chyba najważniejszym tematem filmu. Bycie człowiekiem, co jest ludzkie, co wypada, a co nie. To tematy szczególnie ciekawe w kontekście takich czasów i realiów. Biznes do którego dołącza bohaterka jest delikatnie mówiąc nie do końca etyczny, jednak wydaje się mieć chwalebne ideały. To samo tyczy się Karoline, która jest uosobieniem oportunistki, jednak jest postać jest dużo głębsza niż to i widzimy jaki dramat przechodzi w czasie trwania filmu. To właśnie zmiany w niej wydają się niespodziewane, a przy tym dobrze sprzedane przez film, przez co czujemy ich realizm.
Sam realizm właśnie jest ciekawie tu ukazany. Z jednej strony sam styl wizualny ukazuje film jako rodzaj czarno-białej, mrocznej baśni. Kadry często są przejaskrawione, a przy tym ukazują w sposób dosłowny ciężką sytuację. Budząc trochę skojarzenia z klasyką kina jaką był włoski neorealizm, lecz w nowej formie. Mimo że w tym względzie film jest bardzo wyważony to też nie dziwią mnie zachwyty nad tym aspektem filmu. Który jest jednocześnie bardzo brutalny, momentami brudny, ale plastyczny, żeby nie powiedzieć – miły dla oka.
„Dziewczyna z Igłą” to mroczna opowieść, która igra z kilkoma gatunkami i formami, jednak przede wszystkim to świetna rozkminka nad tym co czyni nas ludźmi i nad ogólnie rozumianą etyką. Pięknie zrealizowana, a jednak pełna brudu i prawdziwości. Film który zostaje z nami na długo, będąc osadzony w historii potrafi powiedzieć dużo o naszych czasach.
8/10