Drew Hancock to do nie tak dawna raczej mało znany twórca filmowy z kilkoma mniej znanymi produkcjami na koncie, które nie zdobyły szerszego rozgłosu.
Tutaj opowiada historię pary, która udaje się na wyjazd do domku nad jeziorem. Jednak poznajemy ich w momencie gdy to oni się poznają, w najbanalniejszej scenie tego typu, aż nie będę zdradzał szczegółów, ale do polskiej komedii romantycznej pasowałaby ta scena. Przed wejściem do domku Iris łapie stres, uważa, że przyjaciele jej partnera Josha jej nie lubią i że będzie niezręcznie. Tutaj pada prosta motywacja o uśmiechaniu się i „wszystko będzie dobrze”, po czym para dołącza do gromadki przyjaciół Josha. Z grupy najbardziej wyróżnia się Sergey – rosyjski bogacz, który jest właścicielem tego domu.
Film przez pierwsze kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt minut idzie w nuty komedii romantycznej – grupka przyjaciół, żarty, alkohol, ale też nie do końca jasne relacje z przeszłości i masa podejrzliwości. Jednak film „Towarzysz” to thriller i tu jest problem z opisywaniem tego filmu, które zbyt łatwo zepsuć. Sam uważam nawet, że zwiastun może zepsuć główny motyw tego filmu, który w momencie wydarzenia się jest szokujący, a co ciekawe następuje po innym szokującym wydarzeniu. Jest to zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Moment podwójnego szoku, który działa tylko gdy nie wiemy, że się wydarzy.
Także pozwolę sobie tego nie psuć i nie zdradzać dalszej części fabuły. I nie bez powodu napisałem na start, że poznanie bohaterów było w najbanalniejszej scenie, a generalnie pierwsza część filmu jest bardzo sztampowa. Uważam to za celowy zabieg, które ma jeszcze bardziej spotęgować efekt zaskoczenia przy zamianie w thriller, który ciężko określić tymi przymiotnikami. Thriller osadzający się na podstawowych instynktach strachu, braku kontroli i zrozumienia sytuacji, a przy tym wykorzystuje do tego nowoczesną technologię w bardzo spójny sposób. Nie idąc w banał i efekciarstwo, ale wykorzystując dla przykładu autonomiczny samochód jako narzędzie budowania napięcia.
Sama warstwa thrillerowa jest poprowadzona bardzo dobrze, w skrócie film świetnie buduje napięcie przez bardzo precyzyjne podawanie widzowi informacji. W bardzo precyzyjnych momentach, często wyjaśniając po fakcie, a przy tym nie traktując widzów jak idiotę, któremu się wszystko podaje na tacy. Jednocześnie film często bawi się w zwroty akcji i robi to w bardzo skuteczny, acz nieprzesadzony sposób. Oczywiście późniejsze zwroty nie są tak szokujące jak pierwszy, ale dalej budują emocje i budują uwagę widza.
Poza tym, że film dobrze działa jako thriller, to porusza ciekawie tematy ważne dla obecnego świata. Od technologii i rozwoju sztucznej inteligencji oraz oczekiwań ludzi wobec nich. Po relacje międzyludzkie, bo nawet z tego wstępu do filmu można wynieść ciekawe tematy do przemyśleń, szczególnie w kontekście wiedzy z reszty filmu.
Na koniec chciałbym wspomnieć o Sophie Thatcher, wcielającej się w Iris. Zdecydowanie najjaśniejszy punkt obsady, aktorka która pozytywnie zaskoczyła. Osobiście kojarzyłem z dość przeciętnej roli w zeszłorocznym „Heretic” i niemal epizodycznej w „MaXXXine”. Natomiast tu pokazała, że to może być wschodząca gwiazda = świetnie zagrana rola z charakterystyczną mimiką twarzy pełną mikro-ruchów.
Przyznam, że zaskoczył mnie „Towarzysz”, thriller ze świetnymi zwrotami akcji (których też nie jest za dużo) to dziewięćdziesiąt klika minut, które mijają w mgnieniu oka. Przy tym pozostawiają w widzu kilka tematów do przemyśleń, zostając w tym wszystkim przystępnym kinem.
7/10