Osgood Perkins, po dość sporym sukcesie „Kodu Zła” który stał się jego najpopularniejszym filmem, na dobre poszedł w stronę kina za duże pieniądze i z szerokim marketingiem.
I tak oto po niecałym roku od poprzedniego filmu dostajemy film z bardzo agresywnym marketingiem, przynajmniej w Polsce. Co jednak nie przełożyło sie na świetny wynik, film w weekend otwarcia zobaczyło mniej osób niż „Nosferatu”, które od kilku tygodni jest na naszych ekranach, nie licząc pokazów przedpremierowych. Co trochę dziwi z dwóch powodów, „Kod Zła” był filmem, który przyciagął widzów, a „Małpa” wydaje się być przystępniejszym filmem dla masowego odbiorcy.
Choć może właśnie zbyt przystępnym, Perkins rezygnuje w najnowszym filmie ze snujacego się tempa znanego z filmów przed „Kodem Zła”. Tutaj od startu dostajemy wartką akcję i scenę gdzie mężczyzna wbiega do sklepu sprzedać zabawkę małpkę, jednocześniej podkreślając, że to nie jest zabawka, a coś z piekła rodem. Gdy pracownik sklepu wypomina jej zepsucie, małpka zaczyna grać, co oznacza (jak się wtedy dowiadujemy) że zaraz ktoś zginie i to się dzieje, gryzoń przegryza linkę, kusza wystrzela zabijając pracownika sklepu.
Przenosimy się wiele lat później, a w międzyczasie dostajemy historię Hala, syna mężczyzny który przyniósł małpkę do sklepu. Historia trudnego dzieciństwa w cieniu brata, którego sam chciał zamordować, jednak tego nie zrobił. Jak można się domyśleć chłopaki znajdują tytułową małpę, ta zaczyna znajdować się w różnych miejscach ich domu i nie tylko, jakby ich śledziła. Jednak ciekawość sprawia, że chłopcy, a w zasadzie pewniejszy siebie brat głównego bohatera nakręca zabawkę po czym w dziwnych okolicznosciach ginie ich opiekunka na wyjeździe. Po pogrzebie Hal w ramach odwetu nakręca małpę, żeby sprowadzić śmierć na brata, jednak ściąga ją na ich matkę. To zaczyna serię pogrzebów, a z każdą kolejną sytuacją bracia coraz bardziej rozumieją działanie małpy i grzebią ją na dnie studni.
Jednak większość akcji filmu dzieje się dwadzieścia pięć lat później. Bohater jest po rozstaniu z partnerką z którą ma nastoletniego syna. Panowie mają się spotkać i film w tym momencie staje sie bardziej dramatem rodzinnym o traumie, która sprawia, że bohater nie chce sprowadzać niebezpieczeństwa na syna. Jednak ich ostatni wspólny tydzień spędzaja w dość nietypowy sposób, gdy dowiadują się, że ciotka Hala, która wychowywała braci po śmierci ich matki zmarła w nieoczekiwanych okolicznościach. A brat Hala odnawia z nim kontakt po latach sugerujac, że powinien on zająć się domem i rzeczami oraz zabezpieczeniem małpy.
Film gatunkowo opisany jest jako horror, który jak się szybko okazuje mocno opiera się na brutalności i dosłowności ukazania makabrycznych scen. Trzeba przyznać, że początkowo same sceny brutalnosci są bardzo kreatywne i nieknwencjonalne. Te „nieszczęśliwe wypadki” za sprawą małpy wyglądają jak prawdziwe nieszczęśliwe wypadki z lekkim podkoloryzowaniem. Jednak idąc w głąb filmu scen zabójstw jest więcej i coraz bardziej widać pójście na przysłowiową łatwiznę, a sam film bardziej uderza w wątki paranormalne. Niestety też brakuje klimatu znanego ze spokojniejszych filmów Perkinsa. Jeszcze początek pod tym względem zaczyna się klimatycznie, jednak po zakończeniu pierwszego aktu coraz bardziej zaczyna się to rozmywać.
Ciekawie zapowiadały się także wspomniane wątki dramatyczne, film eksploruje tematy dorastania w cieniu rodzeństwa, bycia nieśmiałym dzieckiem, czy traum z dzieciństwa przełożonych na późniejsze życie. Jednak w mojej opinii tutaj idzie na zbyt duże uproszczenia i jedynie relacja ojca z synem w separacji dobrze wybrzmiewa jako realny problem, ale też kwestia do rozwiązania.
Wizualnie film to także kompletna zmiana, jeżeli chodzi o twórczość Perkinsa. Dużo tutaj neonów, kadry są przepełnione przedmiotami, aż czasem nadto, sam film jest dość mocno przerajaskrawiony wizualnie. Efekt ten potęgowany jest przez szybki montaż i zaskakująco dużą ilość retrospektyw. Co razem sprawia, ze ogólny efekt z czasem bywa dosć męczący, choć trzeba zanzaczyć, ze są tu bardzo ładne kadry, jak i pojedyncze ciekawe sekwencje montażowe.
„Małpa” to krok Perkinsa w stronę kina bardziej rozrywkowego dla mas, który się nie udał. Tak jak „Kod Zła” łączył jego artystyczne podejście do horrorów z większą przystępnością dla masowego widza, tak tutaj poszedł o kilka kroków za daleko. Serwując film z ciekawym pierwszym aktem i masą banału dalej, przeplataną duzą ilością brutalności.
5/10