Michał Tylka wraca do „uniwersum” Fanatyka, żeby stworzyć poboczną historię o tytułowym wujku.

Co ważne, przy projekcie nie pracował Malcolm XD, który jest autorem pasty o fanatyku wędkarstwa. W przeciwieństwie do „Fanatyka”, gdzie współtworzył scenariusz. Malcolm XD jest tuż po premierze trzeciej książki, przed premierą drugiego sezonu serialu przy którym pracuje, więc to po części zrozumiałe. Jednak odbierałem to po części jako sygnał alarmowy.

Film zaczyna się jakiś czas po wydarzeniach z „Fanatyka”, jednak poza echem ojca fanatyka wędkarstwa, wydaje się nie mieć z nim wiele wspólnego. Ba, sama postać głównego bohatera, Jakuba Gałeckiego, jest zbudowana zupełnie inaczej. Z mrukliwego nastolatka w depresji stał się pewnym siebie gościem, który został kilkukrotnie złapany za posiadanie marihuany. Przez co jest w zakładzie psychiatrycznym, a nie jak w „Fanatyku” żeby przepracować traumę związaną z ojcem. Na miejscu poznaje Emi, która proponuje mu rzucenie wszystkiego i wyjazd do Włoch do pracy.

W tym momencie zostaje porwany, przez nietypowego pułkownika, który jest współpracownikiem wujka Jakuba. Ten opowiada mu jak go uratował, bo inaczej zostałby ubezwłasnowolniony na terapii. Chłopak zostaje wkręcony w świat foliarstwa z kanałem „Prawda TV” na czele, gdzie jego wujek planuje obalić rząd… lokalny. Panowie jednak przypadkowo zostają wplątani w prawdziwą sytuację, a Jakub przypadkowo łapie złodzieja w sklepie, gdzie pracuje jego była partnerka. Zaczyna się do niej ponownie zbliżać, mimo że cały czas planuje wyjechać z Emi do Włoch.

Co od pierwszej minuty rzuca się w oczy to duże zmiany względem materiałów źródłowych. Nie chce być tym człowiekiem, który będzie narzekał na to, że film nie jest 100% adaptacją, szczególnie przy spin offie, jednak już sama postać głównego bohatera to ogromna zmiana. Przyznam w mojej opinii na minus, pozbawiając jej głębi, a pozostając trochę taką gąbką która chłonie wszystko. Szczególnie po „Fanatyku”, który pomimo krótkiego metrażu potrafił uderzyć w głębsze tony oraz był dużo subtelniejszy. Tutaj od pojawienia się wujka lecimy spektaklem stereotypów, które są nam mówione w twarz.

Na czym może miał polegać humor w tym filmie, jednak przyznam, że do mnie nie trafia… tak w 80%. Przyznaję, są tu dobre żarty, często słowne i sytuacyjne. Jednak w natłoku słabych giną i brakuje im tej subtelności i różnorodności z „Fantayka”, który potrafił zrobić humor z detali w otoczeniu, a tutaj idziemy w efekciarstwo, które staje się męczące.

Natomiast poważniejszy wydźwięk filmy wydaje się niesamowicie błahy. Tak, foliarstwo potrafi niszczyć rodziny, tak foliarze to też ludzie i tak, czasem teorie spiskowe odciągają nas od prawdziwych problemów. Jednak wszystko jest potraktowane powierzchownie.

W takiej produkcji uratować może to wszystko obsada i po części Adam Woronowicz w tytułowej roli stara się to zrobić. To zdecydowanie największy plus tego filmu i coś co sprawia, ze warto go oglądać. Tak jak nieco mniejsza rola Dariusza Kowalskiego, znanego jako Tracza z Plebanii. Mikołaj Kubacki po odświeżeniu wypada gorzej niż w „Fanatyku”, a przy tym jego rola jest nijaka i irytująca zarazem. Jednak to nic przy plejadzie naprawdę dobrych aktorów, którzy dostali aż nazbyt przerysowane role, które są w tym irytujące. Sepleniący Andrzej Grabowski, który dalej wierzy w kubańską rewolucję, Michał Sikorski jako nerd – foliarz, Piotr Adamczyk jako najgorszy sort burmistrza do kwadratu, czy Katarzyna Figura jako… Edyta Górniak?

„Wujek Foliarz” niestety nie utrzymał poziomu „Fanatyka”, to prosta komedia oparta na stereotypach, której daleko do twórczości Malcolma XD. Szkoda, bo część postaci ma potencjał, a film ma lepsze momenty, które giną w chaosie tego filmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *