Zakończył się właśnie 38 Warszawski Festiwal Filmowy, dla mnie piąta edycja, w której uczestniczyłem, a zarazem szczególna, bo pierwsza, w której uczestniczyłem jako mieszkaniec stolicy.


Widać, że po pandemicznej posusze festiwal wraca na normalne tory, ostatnie dwie edycje były widoczne przyćmione przez pandemię, a tutaj pod każdym względem było lepiej. Frekwencja była naprawdę wysoka, na wielu filmach mieliśmy wyprzedane sale, ale co ciekawe to i sam program był na bardzo wysokim poziomie. Udało się do Warszawy ściągnąć wielu ciekawych twórców, którzy prezentowali tu swoje dzieła, w większości z krajów europejskich, ale nie zabrakło też gości z Japonii czy USA. A co chyba najważniejsze wrócił ten klimat festiwalowy, taka Warszawska fabryka splendoru. Może nieporównywalna z największymi, jednak ze swoim niepowtarzalnym urokiem.
Samemu udało mi się obejrzeć dziesięć filmów, co może wynikiem dużym nie jest, lecz w tym udało mi się zobaczyć kilka perełek. Także bez przedłużania do filmów.

Ludzie czynu

Festiwal zacząłem bez zaskoczeń od Rumuńskiej kinematografii, film promowany trochę jako komedia okazał się dużo poważniejszy, jednak i komediowe elementy tutaj były. Jednocześnie przyznam, że najbardziej przypominał mi klimatem „Szczęśliwego Lazzaro”, szczególnie jeżeli mowa o głównym bohaterze który miał z nim dużo wspólnego. Historia policjanta, który przenosi się do wioski gdzie każdy każdego zna żeby spełnić marzenie o posiadaniu sadu. Bohater musi się zmierzyć z lokalną ludnością, która stara się go przeciągnąć na swoją stronę, a z drugiej strony trochę trzyma go z boku. Film bardzo dobrze portretuje małe społeczności, przy czym sam aspekt komediowy sprawia ze film ogląda się bardzo lekko.
7/10


Dzień ukraińskiego ochotnika
Pierwsze dni otwartego konfliktu… wróć, bestialskiego ataku rosji na Ukrainę z perspektywy mieszkańców terenów atakowanych. Film ukazujący codzienność, gdzie z jednej strony mamy częste alarmy rakietowe, z oddali słychać strzały, ale jednak trzeba psa wyprowadzić na spacer i dziecku puścić bajkę. Urzeka tym jak łapie bohaterów w codziennych czynnościach, które przez wojnę zmieniają charakter, jednak też pokazuje większe spektrum konfliktu. Pokazując całe spektrum emocjonalne, a scena gdzie bohaterka zostawia jedzenie dla bezdomnych psów i wtedy słyszy alarm bombowy i wymownie patrzy w kamerę jest prawdziwym majstersztykiem.
9/10


Czyim psem jestem?
Dokumentalna satyra o psach i przejawach nacjonalizmu pomiędzy Węgrami, a Rumunią. Brzmi absurdalnie, wiele tutaj śmieciowego humoru, wiele tu właśnie absurdu, ale to działa. Szczerze nie pamiętam, żeby na filmie tyle razy usłyszeć salwy śmiechu. Co ciekawe reżyser jest tutaj głównym bohaterem starającym się znaleźć partnerkę dla swojego psa, ale nie byle jaką, bo przecież nasz bohater to prawdziwy Węgier i jego pies również. Więc rasa partnerki musi być prawdziwie Węgierska, a cały film to poszukiwanie takie partnerki. Gdzie przy całym absurdzie mamy tutaj spojrzenie na sytuację czworonogów i wiele wholsome, jak i brutalnych wydarzeń, ale i tak ilość ciepła, jaka wypływa z ekranu jest niesłychana.
8/10


Miasto
Japońskie „Sin City”, tylko bardziej w stylu Braci Safdie. Nie mogło się nie udać, co nie? No właśnie nie pykło i to mocno, dawno nie widziałem tak męczącego filmu. Ba niech sam fakt ile ludzi wyszło z sali podczas seansu mówi za siebie. I to nie przez brutalność, która dopiero jest ukazana pod koniec filmu, ale przez formę, która jest totalnie przekombinowana. Film wizualnie jest momentami wybitny, a niektóre sceny same w sobie to perełki, niestety nie broni to całości, która sprawiła, że był to seans, który opuściła największa liczba ludzi, jaką widziałem w życiu.

4/10

Pod wodą
Definicja kina pandemicznego, kilku aktorów, na dobrą sprawę większość akcji w jednej lokacji i to naprawdę działa. Ukazanie problemów rodzinnych w dialogach nie jest łatwą sztuką, a tutaj na dystansie ledwo ponad godziny to się udało. Matka, którą żyję w rytm teorii spiskowych popada w coraz głębszy obłęd, niszcząc przy tym życie swoich dzieci. Akcja rozgrywa się, gdy jedna z jej córek nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem i zrzuca odpowiedzialność na kogo popadnie. Świetne kadry i pięknie rozpisane dialogi.
7/10


Pocałunek
Można powiedzieć ze takiego kina się już nie robi, lub bardzo rzadko, monumentalna opowieść o wojskowym, który dostał się do elitarnej Duńskiej dywizji na przeddzień I Wojny Światowej. Sam pochodzi z niższych swer i ma potrzebie wykazania się, dzięki czemu zaprzyjaźnia się z lokalnym Baronem i jej sparaliżowaną córką. Film świetnie ukazuje wewnętrzną walkę bohatera między uczuciem a pozycją społeczną, bo przecież związek z kaleką wtedy byłby plamą na honorze. Do tego film ukazuje w bardzo naturalistyczny sposób ukazuje strach przed nadchodzącym konfliktem który może zmienić życie bohaterów. Dużo tutaj powolnych kadrów, a film wygląda pięknie szczególnie dzięki kadrom wśród natury, jak i wielkich pałacowych przestrzeni. Momentami wkrada się zbytni patos, ale i tak jest to zdecydowanie kino typu wielkie.

8/10


Kamień. Papier. Granat.
Ukraina przełomu lat ’90 i ’00, ale bardzo przypomina nasze rodzime realia. Z jednej strony szaro buro, a z drugiej strony jaskrawo, szczególnie jeżeli o kontrast tego jak wyglądają budynki z wierzchu i wewnątrz. Jednak najważniejsze co dzieje się w środku, poznajemy nastolatka w ciężkiej sytuacji, jego ojciec pojawia się w domu raz na jakiś czas, matka sobie średnio radzi przez to finansowo. Na domiar złego jego babcia przyprowadza do domu byłego wojskowego, który jest alkoholikiem i przemoc owcem, który z czasem zyskuje dobry kontakt z chłopakiem. I tak obserwujemy dorastanie chłopaka pomiędzy matką, przyszywanym dziadkiem, a rówieśnikami. I mimo wszystko zaskakująco dużo tutaj jest ciepła i humoru, mimo że historia jest bardzo dramatyczna. Szacunek dodatkowy za oddanie realiów, minus za nadużywanie spowolnienia czasu w kluczowych momentach.

7/10


Venus
Absurd to słowo, którego nadużywam w przypadku tego festiwalu, jednak to jest naprawdę absurdalny horror. Momentami przypomina „Titane”, jednak tamten film miał głębię, żeby nie powiedzieć sens i metaforyczność. Tutaj mamy wydarzenia dziejące się, trochę, bo tak. Nie dość, żeby powiedzieć, że doczynienia z walką między tancerką z klubu, która opiekuje się dzieckiem siostry a siłami nieczystymi, a w to wmieszana jest mafia, która zarządza klubem. Same sceny walki są naprawdę ciekawie zrealizowane, mimo że często nie mają logicznego sensu, to samo można powiedzieć o jump scerach, których w pewnym momencie jest natłok. Mimo wszystko film potrafi dostarczyć dość tanie, ale rozrywki, a patrząc, że był wyprodukowany przez Sony i Amazona to ma szansę na szerszą widownię.
5/10


Scab Vendor: życie i czasy Jonathana Shawa
Jedna z największych legend świata tatuażu, osoba dość kontrowersyjna, ale z ogromną pasją do tego, co robi. Film dokumentalny o dość prostej formie, opowiadamy historię życia bohatera, ale dzięki świetnym grafikom i ciekawym gościom (Jim Jarmush dla przykładu) sprawia, że film ogląda się bardzo dobrze. Do tego historia samego bohatera jest naprawdę ciekawa i potrafi nie raz zaskoczyć i totalnie zmienić ton, a scena rozmowy Jonathana z ojcem to najprawdziwszy śmiech przez łzy.
7/10


Bezpieczne miejsce
Jedno z najcięższych przejść na tym festiwalu. Chorwacki kandydat do Oscara to bolesna opowieść o wydarzeniach po próbie samobójczej stosunkowo młodego człowieka, który nie mógł poradzić sobie z codziennością. Akcję obserwujemy z perspektywy jego brata, który go uratował i potem próbuje pomóc mu w dochodzeniu do siebie. Film skupia się na wpływie owej próby samobójczej i stanu osoby po tym zdarzeniu na bliskich. Wspomniany brat i matka starają się zrobić wszystko, żeby pomóc mu, nawet jeżeli przy tym łamią prawo. Przy okazji film dobitnie pokazuje bezduszność państwa i niemal brak pomocy z tej strony. Do tego warto dodać ze kamera jest prawie zawsze bardzo blisko bohaterów, przez co dzieło jest bardzo naturalistyczne.
7/10


Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczony poziomem festiwalu i wierzę, że wiele z tych dzieł trafi do szerszej dystrybucji.


P.S. A za lekko ponad dwa tygodnie kierunek Wrocław i American Film Festiwal.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *